Każdy koncert chłopaków można było
porównywać z jakimś ważnym wydarzeniem muzycznym. Przed areną, na której był
organizowany koncert zebrały się setki ludzi, którzy choć nie mieli biletów
wciąż łudzili się, że uda im się dojrzeć gdzieś swoich idoli. Było to bardzo
podbudowujące dla tych pięciu chłopaków, którym nawet się nie śniło, że zyskają
tak wielu fanów.
Pośród licznych plusów było także
miejsce na minusy. Tym razem musiała się o nich przekonać Ivy, która podobnie
jak Anthony, Eleanor i Danielle zrezygnowała z wejścia na próbę chłopaków, nie
chcąc ich rozpraszać. Wcześniej wybrali się do kawiarni, gdzie w spokoju mogli
porozmawiać i poczekać do wieczora, a co za tym szło - rozpoczęcia koncertu.
Teraz, choć mieli zagwarantowane, że ochroniarze doprowadzą ich na właściwe
miejsca nie mogli nawet przepchnąć się do wejścia. Ant trzymał blisko siebie
Ivy, która choć wcześniej już była w takiej sytuacji, przecież nie mogła
pamiętać, jak sobie teraz poradzić z pokonaniem tłumu dziewczyn. Większość z
nich z łatwością rozpoznawała w nich dziewczyny swoich idoli, niezwłocznie
wykrzykując przy tym ich imiona i
sprawiając, że uwaga fanów jeszcze bardziej skupiła się na czterech postaciach.
Głośne piski, w których były zawarte prośby o zrobienie sobie zdjęcia, czy o
autograf nie ustępowały. Nawet, gdy znaleźli się już w środku hali wiele
dziewcząt zaczepiało ich prosząc o pamiątkową fotografię. Ivy zazdrościła
Danielle wytrwałości, gdy ta grzecznie odmawiała. Blue wiedziała, że na jej
miejscu nie potrafiłaby tego zrobić. W końcu to było tylko jedno zdjęcie, a
mogło wywołać na twarzach ludzi uśmiech.
Anthony otoczył Ivy ramieniem widząc jej lekkie przerażenie na twarzy,
po czym pewnym krokiem skierował się razem z pozostałymi dziewczynami do
odpowiedniej bramki. Dopiero wtedy Rowena nieco się rozluźniła.
- Dzięki – powiedziała cicho, posyłając chłopakowi nieśmiały uśmiech.
- Obiecałem Zaynowi, że o ciebie zadbam – odpowiedział, wzruszając ramionami.
– Więc, nie ma za co.
Ivy wywróciła teatralnie oczyma, kierując się za Danielle i Eleanor,
które wydawały się być całkowicie obeznane z tym wszystkim, co szatynce teraz
wydawało się zbyt obce i odległe. Hałas i gwar sprawiał, że nie czuła się tak
pewnie i komfortowo.
- Mamy idealne wyczucie czasu – zawołała wesoło Calder, pukając w
tarcze zegarka znajdującego się na jej ręce. Do rozpoczęcia koncertu zostało
pół godziny, a sala była już po brzegi wypełniona ludźmi.
Ochroniarz doprowadził ich pod samą scenę, gdzie byli oddzieleni
barierką od fanów. Nadal jednak nawoływania ich imion nie zostały przerwane, a
Blue z ręką na sercu mogła przyznać, że nawet się nasiliły.
Dziewczyny zwykły pojawiać się na takich imprezach ze swoimi
chłopakami, a wtedy mogły korzystać z komfortu wchodzenia tylnymi wejściami,
gdzie było znacznie mniej ludzi.
Cała czwórka pochłonięta rozmową nawet nie zauważyła, gdy minęło pół
godziny. Filmik rozpoczynający koncert szybko jednak wyrwał ich z rozmowy,
sprawiając, że teraz cała ich uwaga była skupiona na scenie.
Ivy z wielką ciekawością wyczekiwała występu. W sieci obejrzała mnóstwo
filmików kręconych na koncertach i musiała przyznać, że jest bardzo
podekscytowana faktem, że sama będzie mogła zobaczyć to na własne oczy.
Piosenki rozbrzmiewały jedna po drugiej, a piski na hali wcale nie
malały. Wydawało się, że z każdym utworem fani zgromadzeni pod sceną mają
jeszcze więcej energii. Ivy oczywiście nie chciała być gorsza i przy każdym
„wybryku” chłopaków głośno krzyczała, rzucając komentarze, których parzcież oni
i tak nie mogli usłyszeć. Ale to wcale nie wydawało się ważne.
Salę wypełniły pierwsze dźwięki piosenki „More Then This”. Ivy
uśmiechnęła się mimowolnie, dostrzegając wzrok Zayna, który podczas koncertu
już niejednokrotnie spoglądał w jej stronę. Chwilami czuła się lekko
zdezorientowana, jednak starała się upchnąć to uczucie gdzieś w kąt.
I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cuz you are everything
I see
I’m dancing, alone…
I’m praying,
That your heart will just turn
around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes
and say
(…)
Spojrzała
uważnie w stronę Zayna, który stał teraz na brzegu sceny wpatrując się w tłum
fanów. I wtedy zrozumiała. Nie zasługiwała na Zayna Malika, który choć
wiedział, że Ivy może sobie już nic nigdy nie przypomnieć, był gotów z nią
zostać. Do końca. Chciał zaoferować jej wszystko, co miał, jednak ona nie
potrafiła tego przyjąć.
(…)
If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue
me?
Cause we are the same
You save me
when you leave it’s gone again…
And then I see you on the street
In his arms I get weak
My body falls, up on my knees
Praying…
(…)
Patrzyła na scenę, na której
znajdowali się jej przyjaciele, jednak nie rozpoznawała ich twarzy. Nie
rozpoznawała swojego chłopaka, który byłby w stanie poświęcić dla niej
wszystko. Kariera, pieniądze… To wszystko wydawało się takie błahe. Tylko co
ona mogła mu dać w zamian?
Nic.
Zobaczyła go. Stojącego na scenie i śpiewającego prosto do niej.
I never had the words to say
But now I’m asking you to stay
For a little while inside my arms
And as you close your eyes tonight
I pray that you will see the light
Thats shining from the stars above…
(…)
Gdy tylko solówka Zayna się
skończyła do Ivy nie docierały już żadne inne słowa. Wszystko odbijało się
echem.
Nie mogła go dłużej ranić. Nie mogła wysyłać mu złudnych nadziei,
mówiących, że któregoś dla wszystko wróci do normy, a oni na powrót staną się
najlepszymi kochankami, najlepszymi przyjaciółki… Już nie mogła.
Nie potrafiła nawet okłamywać samej siebie, że to co ich łączyło kiedyś
powróci. Jak mogło powrócić skoro dla Ivy już to nie istniało? Stała pod sceną
wpatrując się w mulata, który niegdyś był jej cały światem, a teraz stał się
zupełnie obcym mężczyzną.
Widziała w jego oczach ogromną miłość, ale nie potrafiła jej
odwzajemnić. A może nie chciała?
To co było już nie wróci –
pomyślała, wycofując się.
Była w sali przepełnionej ludźmi, a
ona czuła się samotna.
Wiedziała, że nie jest warta Zayna
skoro nie potrafi odwzajemnić tak gorącego uczucia, jakim ją darzył. Widziała,
magiczne ogniki w jego oczach, za każdy razem, gdy na nią patrzył. Tyle, że ona
nie mogła mu odpowiedzieć tym samym.
- Gdzie idziesz? – zapytał głośno Anthony, chcąc przekrzyczeć krzyki tysięcy
fanów, gdy tylko dostrzegł Ivy oddaloną od niego o kilka kroków.
- Zaraz wracam – odparła newrowo. Ale nie miała zamiaru już wracać.
Nie mogła. A może nie chciała?
Nie widziała ile czasu zajęło jej
wydostanie się z hali. Nie miała pojęcia, jak udało jej się wyjść, ale to
przestało się liczyć. Cały czas słyszała dudnienie w uszach i nie mogła na
niczym skupić myśli. Wydawało się to prostu nie możliwe.
W końcu jednak dotarła do
mieszkania Zayna, gdzie bez najmniejszego przystanku pobiegła do swojej szafy.
Sięgnęła po torbę podróżną, leżącą na jej dnie, choć nie miała pojęcia, że
właśnie tam ją znajdzie. Szybkim ruchem zaczęła pakować swoje ciuchy,
zgarniając je bez większego zastanowienia. Zabrała kilka rzeczy ze swojego
biurka choć nie czuła do nich większego sentymentu. Dopiero teraz zauważyła na
swoim telefonie, który zostawiła w domu wiele nieodebranych połączeń od Zayna,
Danielle, Riacha, czy Nialla. Wszystkie jednak zignorowała wrzucając telefon
bezmyślnie do torby. Zapięła ją.
Nie mogła się jednak wyzbyć
dziwnego uczucia pustki.
Wiedziała, że nie w ten sposób
powinna to zakończyć i zostawić za sobą dawne życie, którego w istocie wcale nie
pamiętała. Zdawała sobie sprawę, że powinna pożegnać się z każdym z nich. A
szczególnie z Zaynem, który ostatnio całkowicie podporządkował jej swoje życie,
choć nawet o to nie prosiła.
Sięgnęła po kartkę papieru i długopis, nie mając pojęcia, co powinna napisać.
Nie wiedziała, jak długo siedziała nad tym listem, jednak nie miało to już
znaczenia.
Sięgnęła po zapakowaną torbę, w
której i tak nie mogła zmieścić wszystkich swoich rzeczy. Wzięła list i kluczyk
od swojego ukochanego samochodu, po czym pokierowała się do niewielkiego
korytarzyka sąsiadującego z kuchnią. Miała zamiar położyć list na blacie stołu,
gdy drzwi mieszkania się otworzyły, a przed nią stanął Zayn Malik.
- Wszyscy cię szukają – wyjaśnił, ale dopiero po chwili dostrzegł torbę
w jej ręce. – Ivy… co ty?...
- Przepraszam – szepnęła, po czym wcisnęła mu do ręki list znajdujący
się w zwykłej kopercie. – To nie ma sensu, Zayn. To nie ma najmniejszego sensu.
- Ivy! – powiedział przerażony. W jego głosie dało się usłyszeć jedynie
strach. Strach przed utratą ukochanej osoby.
- Przeczytaj go – powiedziała cicho. – Ja… - urwała. Co ona?!
- Ivy… - był wciąż tak samo przerażony.
- Naprawdę przepraszam, Zayn. Nie oczekuję przebaczenia. Nie jestem
tego warta…
- Jesteś! – zawołał, chwytając się każdej deski ratunku. Do jego oczu
napływały łzy.
- Nie – szepnęła, stając na palcach i muskając ustami jego policzek. –
Nie jestem…
I wyszła.
Wyszła, zostawiając go zupełnie samego.
Nie docierało do niego jeszcze to, co się stało.
Jeszcze nie rozumiał.
Spojrzał na list trzymany w ręce z
przerażeniem, jakby miał w ręku coś obrzydliwego. Ale tylko to po sobie
zostawiła… Tylko to.
Otworzył go szybko, rozdzierając
przy tym skrawek listu, jednak na szczęście nic na tym elemencie nie było napisane.
Przepraszam…
Błagam, postaraj się o mnie zapomnieć…
Proszę, zaopiekuj się Zavy.
Ivy
Wpatrywał się tępo w kartkę papieru, nie mogąc zrozumieć, dlaczego. To
jednak wydawało się już zupełnie nieważne. Został sam. Ivy już przy nim nie ma.
Do mieszkania niepewnie weszła
Danielle, a za nią kroczył Liam. Żadne z nich jednak nic nie mówiło. Od razu
spostrzegli Zayna siedzącego na podłodze otulonego swoimi ramionami i
płaczącego. Chłopak sam nie wiedział, w którym momencie zdołał opaść na posadzkę,
tyle, że to już nie było nawet istotne.
Nie musiał nic tłumaczyć.
Liam po prostu wiedział.
Szybko objął Zayna starając się w
jakiś sposób go uspokoić.
- Chodź – powiedział z wielkim wysiłkiem unosząc go z podłogi, gdyż
ciało Zayna wydawało się całkowicie bezwładne. Zaprowadził go do pokoju, chcąc
ułożyć na łóżku, jednak gdy mulat się tylko tam znalazł szybko zczołgał się na
ziemię i położył na niewygodnym materacu, na którym spał przez ostatnie
tygodnie.
To już było jego miejsce. Jedyne bezpieczne.
Liam spojrzał na swoją dziewczynę. Nic nie musiał mówić, Danielle od
razu zrozumiała.
Ivy jechała swoim samochodem prosto
do Brighton. Nie miała innego miejsca, gdzie mogła się udać. Nie miała nikogo
znajomego, u którego mogła przenocować. Wszystko w Londynie wiązało się z
Zaynem.
Gdy tylko zaparkowała samochód nie
kłopotała się nawet zabieraniem swojej torby z tylnego siedzenia. Po prostu
pobiegła w stronę drzwi wejściowych swojego rodzinnego domu kilkakrotnie
uderzając w nie pięścią. Długo nie czekała.
- Pali się, czy co? – zawołał ojciec, po czym pewnym ruchem otworzył
drzwi. Jednak jego pewność osłabła zaraz po tym, gdy zobaczył zapłakaną twarz
swojej ukochanej córki.
- Rowenko – powiedział niemalże szeptem.
Dziewczyna bezwładnie rzuciła się w ramiona ojcu, szybko tłumacząc mu
to, co wydarzyło się zaledwie kilka godzin temu.
- Dlaczego więc płaczesz? – zapytał.
Ivy nabrała
głośno powietrza do płuc w głowie kilkakrotnie powtarzając sobie to pytanie. Dlaczego
płakała? Przecież uwolniła się od nieznanej jej przeszłości, mogła zacząć
wszystko od nowa. Dlaczego więc płakała?!
~
Serce pamiętać będzie wiecznie, nawet gdy pamięć wyblaknie...
Przez ciebie mam łzy w oczach. Myślałam, że miedzy Ivy a Zaynem będzie już się układać. A tu mnie zaskoczyłaś. Oczywiście czekam jak najszybciej na nowy rozdział, bo mam nadzieję, ze Ivy jednak wróci do Zayna, i wszystko będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńO boże, poryczałam się....ja również mam nadzieje że będą razem. Piszesz wspaniale!
OdpowiedzUsuńjeny mam łzy w oczach i staram się by nie wypłynęły, ale tak naprawdę to mam ochotę rozpłakać się tak jak Zayn... na serio wierzyłam, że w końcu wszystko się ułoży, że będzie dobrze i wgle, a ona sobie nagle wyjechała, zostawiając go i nawet nie pomyślała, jak on będzie się czuł... w tym momencie jestem też ogromnie wkurzona na Ivy i niestety, ale nie lubię już jej tak bardzo jak wcześniej. niby powinnam ją zrozumieć, ale jak dla mnie zachowała się egoistycznie. ale nie wiem, być może za jakiś czas zmieni się mój stosunek co do niej ;) a Zayna jest mi teraz strasznie szkoda. nie mam pojęcia, jak on sobie teraz poradzi... mam nadzieję, że przyjaciele mu jakoś pomogą.
OdpowiedzUsuń@Kramel97
[will-be-alright]
Uwielbiam Twojego bloga!!! Odkryłam go dopiero wczoraj i przeczytałam całość .Najlepsze jakie czytałam. Strasznie mi się spodobał ;) Wpisałam go na listę moich blogów .
OdpowiedzUsuńhttp://kama-aisa-opowiadanieo1direction.blogspot.com/ zapraszam :)
Popłakałam się przez ciebie! No wiesz, jak mogłaś mi to zrobić! Przeraźliwie szkoda mi było Ivy. Nikt z nas nie wyobraża sobie, przez co dziewczyna przechodzi, jak strasznie czuje się musząc żyć z obcymi ludźmi w obcym miejscu. To okropne, ale jednocześnie okrutne, bo powinna walczyć! Najgorszym błędem będzie wyjechanie i zostawienie Zayna bez niczego, skoro była dla niego wszystkim. Postąpiła bardzo egoistycznie, ale również... dla siebie. Jest zagubiona i ma wrażenie, że straciła wszystko. Przykro mi, że Malik nie jest w stanie jej pomóc. Ale może pobyt u ojca coś jej rozjaśni? Na koncercie przez chwilę miałam wrażenie, że dziewczyna sobie przypomni, lecz to przecież było by za szybko i za prosto. Z bijącym sercem wyczekuję następnego posta!
OdpowiedzUsuńJedno wielkie: O mój Boże ! Jesteś cudowna, pod każdym względem.
OdpowiedzUsuńWidzę w Tobie ogromny talent i cholera wydaje mi sie, że tak dobrze Cię znam, kiedy to nawet nie zamieniłyśmy słowa.
Hmmm, mam do Ciebie małą prośbę i proszę Cię abyś odezwała się na ten numer gg, do mnie : 37887777 ;) Niecierpliwie czekam ;)
Zapraszam: http://zapomnijgdykochasz.blogspot.com.
czytam i nie wierzę! ;o jeszcze to do mnie nie doszło... myślałam, że na tym koncercie Ivy sobie wszystko, WSZYSTKO przypomni... a ona jednak postanowiła opuścić Zayn'a. strasznie mu współczuję, nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, jak on może się teraz czuć ;o to okropne! jak ona tak mogła? ale w sumie z drugiej strony, na jej miejscu, również nie wiedziałabym co robić... lecz ja na pewno nie wyjechałabym... nie zostawiłabym Zayn'a po tym, jak się mną opiekował, czy pielęgnował nasze wspólne wspomnienia ;o przecież ona mu tyle zawdzęcza! ;o nie no... nie lubię tego rozdziału. nie tak to sobie wyobrażałam ;o mam nadzieję, że ojciec Roweny nakaże jej wrócić, czy coś. zresztą ona zaczęła płakać po przyjeżdzie do Brighton, więc może potem zatęskni za Malikiem? może postanowi do niego wrócić i po przemyśleniu sprawy - za wszelką cenę odzyskać swoją pamięć? ehh...mam tylko PRZEOGROMNĄ nadzieję, że tak :)
OdpowiedzUsuń@kochamzayyna
Poryczałam się jak głupia . ! :c . Dlaczego Go zostawiła.? :( . Normalnie siedzę i płaczę.. :c . Nie wiem co te Twoje opowiadanie ze mną robi. Normalnie staję się coraz bardziej wrażliwą osobą. :< . I w ogóle to jest chyba najsmutniejszy rozdział jaki do tej pory dodałaś... Oczywiście mam nadzieję, że Zayn się nie podda i będzie walczył o Ivy, a ona sobie wszystko przypomni.!
OdpowiedzUsuńZ ogromną niecierpliwością czekam na następny rozdział.!
Pozdrawiam. ; * .
aż się popłakałam :C szkoda mi Zayn'a, tak się stara a ona go zostawiła :C
OdpowiedzUsuńNo nie! To chyba nie koniec tej historii, tak? Czytając to, po prostu miałam wrażenie, że zaraz się rozkleję. Dlaczego ona go zostawiła? Po przeczytaniu ostatniego zdania czyli: "Serce pamiętać będzie wiecznie, nawet gdy pamięć wyblaknie..." zrozumiałam, że popłakała się dlatego, bo po prostu go kochała. Mam nadzieję, że wróci do niego.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny. :*
to jest jakiś żart,sen? zaraz się obudzę,zobaczę 18 i wszystko będzie okej...NIECH ONA WRÓCI DO NIEGO ! GENIALNY TEN ROZDZIAŁ ! :D
OdpowiedzUsuńzrobiłaś się ostatnio niesamowicie produktywna! musiałam nadrobić sporo i zrobić sobie w tym celu sporą przerwę w nauce a to źle! Co do rozdziału to WOW! jesteś wspaniała, obawiałam się (całkowicie bezpodstawnie, wiem i już się za to spoliczkowałam), że obierzesz łatwą drogę wielkiej szczęśliwości. Nie zrobiłaś tego a to co zrobiłaś, dokonałaś w wielkim stylu. uwielbiam Cię! :*
OdpowiedzUsuń(u mnie wreszcie nowy rozdział!)
CHOLERA, POWIEDZ, ŻE ZARTUJESZ! TO MI SIĘ ŚNI, PRAWDA? wiesz, że przez ciebie prawie się popłakałam? na prawwdę brak mi słów, żeby wyrazić jak bardzo żal mi Malika. przecież nic nie zawinił. a Ivy porządnie mnie wkurzyła. jak ona mogła go tak zostawić? samego?
OdpowiedzUsuńAle..dlaczego Ona wyjechała? Czemuu?! Strasznie mi teraz szkoda Zayna, przecież ten chłopak się załamie. A ten list? Wysiliła się, nie ma co..
OdpowiedzUsuńPowinna wrócić, nie zakańczać tego w ten sposób.
To naprawdę musiało ją przerosnąć..
No ale nie zawsze może być kolorowo. ;c
Ściskam
Andziaaa. ;*
Jezu niech ona wróci do Zayna ...Szkoda mi zayna !
OdpowiedzUsuńSuper rozdiał :D
I pisz kolejny rozdział
kurczę, tego się nie spodziewałam! bardzo szkoda mi Zayna, zresztą Ivy też..
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że wszystko się ułoży :)
podoba mi się wygląd bloga, jak tylko znajdę wolną chwilę to zabiorę się za czytanie ;) dam znać co i jak... ^^ Teraz chciałabym zaprosić cię do mnie ;) http://hope-love-truth.blogspot.com/ dopiero zaczynamy, może cię zainteresuje. xx, - Jullie, Aileen i Samantha
OdpowiedzUsuńDlaczego placze?? Mam wrazenie ze to wszystko sie wydarzylo! Nie moge sie uspokoic moje lzy same cisna sie do oczu !!!
OdpowiedzUsuń