wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 15 - Flashes left in my mind, going back to the time...


Ivy mozolnym krokiem przeszła do kuchni, w której już znajdował się Zayn. Chłopak przeszukiwał szafki próbując znaleźć swoje ulubione płatki, jednak jego wysiłki nie przynosiły żadnego rezultatu. Tyle, że doskonale pamiętał, jak wczoraj specjalnie zostawił sobie jeszcze jedną porcję, by nie musieć z samego rana biec do sklepu.
- To moja sprawka – powiedziała niespodziewanie Ivy, sprawiając, że Zayn uniósł się gwałtownie uderzając głową w otwarte drzwiczki szafki znajdującej się nad nim.
Szatynka zakryła dłonią usta, mimowolnie się przy tym krzywiąc. Chciała podejść do Zayna, jednak chłopak zupełnie tego nie zauważając uniósł uspokajająco dłoń do góry, oznajmiając tym samym, że nic poważnego się nie stało.
- Chciałam powiedzieć, że…
- …zjadłaś płatki – dokończył za nią, jednak jego mina ani trochę nie była zagniewana. Wręcz przeciwnie, na jego twarzy można było dostrzec cień uśmiechu. – Zawsze to robiłaś – dodał pędząc z wyjaśnieniami, gdy tylko zauważył zdezorientowane spojrzenie dziewczyny.
Rozśmiał się głośno całkowicie rozładowując sytuacje.
- Skoczę do sklepu – oznajmił, kierując się do niewielkiego korytarzyka, gdzie od razu sięgnął po buty. Szybko założył je na stopy, jednak = nim wyszedł odwrócił się w stronę dziewczyny.
- Pamiętasz co ci się śniło? – zapytał.
Ivy ponownie spojrzała na niego, nie kryjąc swojego zaskoczenia.
- Nie… A powinnam?
Zayn poczuł zawód.
- Nie – odpowiedział, starając się uśmiechnąć, jednak zamiast tego na jego twarzy pojawił się dziwny grymas. – Tak tylko pytam – dodał, po czym otworzył drzwi mieszania, by po chwili za nim zniknąć.
Ivy przez długą chwilę stała w osłupieniu zastanawiając się, co właściwie przed chwilą się wydarzyło. Czyżby właśnie coś przegapiła? Stwierdzając, że nie uda jej się tego rozgryźć podeszła do czajnika, by zagotować wodę na kawę. Wyjęła z szafki kubek, gdy niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi.
Będąc w zupełności przekonana, że to Zayn, który zapomniał portfela podbiegła do drzwi, by błyskawicznie je otworzyć. Jednak, gdy tylko dostrzegła, że to nie jej współlokator odruchowo zaplotła szczelniej swój biały szlafrok w różowe i czerwone serduszka.
- Tak? – zapytała niepewnie zdając sobie sprawę, że w mieszkaniu nie ma nikogo, kto mógłby ją obronić przed przybyszem. Przybyszem, który wyglądał dość poważnie i zdecydowanie nie miałaby szans w starciu z nim. Ubrany w ciemne kolory, mający czapkę na głowie i kolczyk w uchu wyglądał jak typowy zbir.
- Rowena? – zapytał, jakby zdziwiony faktem, że dziewczyna nie zaprasza go do środka. – Jest Zayn…? – dodał szukając jakiegokolwiek ratunku.
Dziewczyna zawahała się. Nie wiedziała, czy powinna zdradzić mu, że jest sama w mieszkaniu i nie ma kto jej obronić, jednak z drugiej strony chłopak znał jej imię, wiedział kim jest.
- Anthony Riach – przedstawił się, zdając sobie sprawę, że zapomniał o najważniejszym. – Jestem przyjacielem Zayna. Chciałem mu zrobić niespodziankę i… - zawahał się.
- Nie ma Zayna. Mógłby pan poczekać… - urwała, gdyż nagle usłyszała dobrze znany jej głos.
- Ant! – zawołał Malik wesoło, witając swojego przyjaciela. – Co tak stoisz? Wchodź!
- Lepiej pójdę się ubrać – oznajmiła Ivy, szczelniej zasłaniając się szlafrokiem i przemykając do sypiali.
Anthony spojrzał na zamknięte już drzwi do pokoju swoich przyjaciół, po czym zwrócił się w stronę Zayna, wytrzeszczając szeroko oczy.
- Zwróciła się do mnie per Pan – powiedział ściszonym głosem, nie ukrywając swojego zdziwienia. – Wiesz jakie to dziwne uczucie?
- Wyobraź sobie, że wiem. Moje imię wypowiada tak niepewnie, że – urwał. Nie chciał tłumaczyć chłopakowi, jak wielki ból może mu sprawić dziewczyna wypowiadająca jego imię z drobną różnicą. Jednak dla Zayna z pewnością nie była to jakaś tam drobna różnica, tylko kolosalna zmiana, która za każdym razem powodowała skurcz w klatce piersiowej.
- Przepraszam, stary. Zawsze muszę palnąć coś głupiego…
- Nieważne – powiedział Zayn, wzruszając ramionami. – Dlaczego nic nie mówiłeś? Mogłeś zadzwonić, że przyjedziesz, czy coś!
Anthony zawahał się.
- Zapomniałem o najważniejszym, czyli… - urwał bojąc się dokończyć, by powtórnie przypadkowo nie zranić swojego przyjaciela. – Zaplanowałem to z Ivy jakiś miesiąc temu. Wiesz, przysłała mi bilet na najbliższy koncert i powiedziała kiedy mam przyjechać. Oczywiście, nie mogłem się tobie wygadać – wyjaśnił. – Nie pomyślałem jednak, że to może być już nieaktualne.
- Nieaktualne? – zadrwił Zayn. – Lepiej zaparzę ci trochę kawy. Trzeba pobudzić twój mózg do pracy.
- Malik, mówię poważnie – oznajmił Ant spokojnym, ale pewnym głosem. – Mogę się stąd zmyć nawet za chwilę. Zamelduję się w hotelu i po prostu przyjdę na koncert. Albo lepiej! Sprzedam bilet na eBay’u! Wszystko jest już wyprzedane, więc z pewnością pójdzie za dobrą sumkę – ostatnie dodał w cwaniacki, ale zabawny sposób, poruszając przy tym brwiami.
- Po pierwsze, na eBay’u? Serio? Nie masz lepszych pomysłów? Po drugie, nawet nie wyskakuj mi tu z jakimś hotelem. Po trzecie… Po trzecie, po prostu się przymknij.
Anthony pokręcił z dezaprobatą głową, po czym zajął jedno z wolnych krzeseł ściągając z ramienia plecak, a czapkę rzucając gdzieś na bok.
- To teraz ugość mnie, jak należy! Co proponujesz mi na śniadanie?
Malik zmarszczył brwi, choć dokładnie takiego zachowania ze strony chłopaka się spodziewał. Znał go niemalże od zawsze, dlatego przebywali ze sobą bez żadnego skrępowania. Ale właśnie to najbardziej Malik cenił w tej przyjaźni. Nie dość, że wnosiła do jego nieco już zmienionego przez sławę życia sporą dawkę normalności, to dodatkowo sprawiała, że czuł się znowu tym chłopakiem z Bradford z masą zupełnie błahych problemów na głowie.
- Mam płatki – powiedział Zayn unosząc trzymaną przez cały czas w dłoni paczkę płatków śniadaniowych do góry. Sklep spożywczy znajdował się zaledwie kilka kroków od apartamentu, dlatego zakupy zajmowały mu zaledwie kilka minut.
- Dobre i to! – zawołał, poklepując w dziwnym rytmie blat stołu.
W tym czasie z sypialni wyszła Ivy. Ubrana w wygodne jeansy i koszulę przeszła do nowo przybyłego gościa, wyciągając w jego stronę rękę. Ant, choć było to z pewnością niecodzienne zachowanie jeśli chodziło o Ivy, gdyż ta w zwyczaju miała po prostu przytulanie chłopaka i mierzwienie mu złośliwie włosów, ujął jej dłoń ze szczerym uśmiechem.
- Przepraszam, po prostu nie miałam pojęcia…
- Nie szkodzi – zawołał wesoło chłopak. – Anthony Riach - przedstawił się ponownie. – Lub po prostu Ant.
- Ivy Blue – powiedziała próbując się nie roześmiać, gdyż przedstawianie się było zupełnie zbędne. – Po prostu Ivy.
- Mnie nie oszukasz, Rowenko – oznajmił wyniośle, próbując zachować kamienną twarz, jednak szybko na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
Kto jak kto, ale bracia Riach lubili zwracać się do szatynki używając jej pierwszego imienia, którego tak bardzo nienawidziła. Wiedzieli, że doprowadza ją to do szału, dlatego z jeszcze większą ochotą do niej zagadywali właśnie w ten sposób.
- Siadaj Zayn, ja zaparzę – oznajmiła cicho, przechodząc do szafki, by wyjąć jeszcze dwa kubki. Malik grzecznie słuchając polecenia dziewczyny usiadł naprzeciwko swojego przyjaciela.
- Mam nadzieję, że kawę umiesz robić, bo gdy ostatnio przyrządzałaś  mi zapiekankę z serem  była… niejadalna – oznajmił Ant, szybko odnajdując się w nowej sytuacji i rozmawiając z dziewczyną, jakby nic się w jej życiu nie wydarzyło.
 Zayn roześmiał się głośno przypominając sobie o nadzwyczajnych zdolnościach kulinarnych dziewczyny, które de facto w ogóle nie istniały.
- Jaką kawę pijesz, Andy? – zapytała otwierając kolejną szafkę.
Chłopcy momentalnie zastygli.
- C-co powiedziałaś? – zapytał Zayn z niedowierzaniem.
- Jaką kawę pije… – szepnęła niepewnie odwracając się do nich.
- Andy – powtórzył cicho Zayn, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Uśmiech, którego już dawno nie było.
- Przepraszam – zaczęła dziewczyna. – Ja po prostu…
- Narody chwalcie Pana! – zaśmiał się Riach. – Kochanie, tylko ty tak się do mnie zwracałaś. W końcu coś za coś, prawda, Rowenko?
Dziewczyna szybko pojęła, że chłopak nie przepadał za tym skróceniem jego imienia. Oczywiście, nie trudno było się tego domyślić. Anthony nie wiedząc czemu po prostu nie lubił, gdy tak się do niego zwracali. Jego mama w dzieciństwie próbowała używać tego zdrobnienia, jednak on twardo przestał na nie reagować. Tym samym w końcu kobieta odpuściła sobie, a owe zdrobnienie zostało zapomniane. Do czasu! Wszystko się zmieniło, gdy poznał Ivy. O przepraszam, Rowenę.
- Więc, jaką kawę pijesz, Andy? – zapytała, tym razem delikatnie się uśmiechając.


Zayn ponownie rozśmiał się głośno nie mogąc się już ani chwili dłużej powstrzymywać. Nie miał pojęcia, że zapoznanie Ivy z jego najlepszymi przyjaciółmi przyniesie mu tyle śmiechu. Śmiechu, który niemalże doprowadzał go do łez.
- To wcale nie jest śmieszce – zawołała Ivy, kładąc ręce na biodrach i posyłając brunetowi uważne spojrzenie.
- Rowenko, po prostu pogódź się z tym, że przegrałaś! – zawołał Danny Riach.
- W chińczyka? Też mi coś! Nikogo innego nie chcieliście zbijać! – powiedziała obrzucając braci ostrym spojrzeniem. – Do tego Andy wymyślił sobie jakieś natychmiastowe wskrzeszanie pionków? Kto tak robi?
- Geniusze – wyjaśnił Ant, prostując się i tym samym wywołując kolejną dawkę niekontrolowanego śmiechu u Zayna.
- Ty też nie jesteś niewinny – zawołała Ivy, spoglądając na Malika. – Kto normalny cały czas wyrzuca sześć oczek? Na dodatek jeszcze częściej, gdy akurat nie widzę?
- To się po prostu nazywa mieć szczęście – oznajmił pewnie Danny.
- Wykorzystywaliście każdy moment, kiedy tylko na chwilę straciłam planszę z oka! – zawołała w proteście.
- Nie każdy – powiedział z westchnieniem młodszy brat. – Jeden przegapiliśmy, dlatego teraz czuję wielki niedosyt. Danny, gdyby nie to mogliśmy wygrać już jakieś pięć minut temu!
- Dziesięć – poprawił go chłopak. – Bo od pięciu to Rowenka się awanturuje, zarzucając nam jakieś oszustwa. Naprawdę, bezpodstawne oskarżenia!
- Przed chwilą sam przyznałeś, że nie była to czysta gra – zawołała dziewczyna marszcząc brwi.
Chłopak pokręcił przecząco głową.
- Nic takiego nie powiedziałem. Mogłem jedynie to zasugerować, ale przecież wiesz, że nie każde moje sugestie są poprawne…
- Pewnie, że nie są – prychnęła. – Przez cały czas mnie podpuszczałeś, „Zobacz, wyrzuciłaś sześć oczek, może czas wyjść z dziupli!”.
- Nie musiałaś mnie słuchać – powiedział wyciągając nogi na kanapie. Znajdowali się w starym mieszkaniu Zayna. Miejscu, gdzie mieszkał zanim postanowił całkowicie związać się z Ivy i kupić niewielki apartament, gdzie będą mogli zamieszkać razem.
- Nie mogę uwierzyć, że dałam wam wygrać! – prychnęła.
Bracia roześmiali się głośno.
- Rowenko, to nie tak działa. Ale myślę, że najwyższy czas nauczyć się przegrywać.
- Najwyższy czas to nauczyć się grać czysto, Andy!
- Rowena!
- Andy!
- Rowena!
- Ivy… - zaczął Zayn próbując pohamować kolejny napad śmiechu.
- Javadd! – odpowiedziała mechanicznie tym samym powodując, że cała czwórka wybuchła głośnym śmiechem, zupełnie zapominając, że przed chwilą grali w jakiegoś głupiego chińczyka, a Ivy dała się pokonać, jakby nie było dwóm sprytnym graczom, których taktyka opierała się na otwartym oszustwie.
Ivy musiała przyznać, że od razu polubiła braci Riach, którzy potrafili w zupełnie niezrozumiały sposób zarazić ją dobrym humorem. Oczywiście nie raz się kłócili, ale tak naprawdę nigdy żadne z nich nie miało nic złego na myśli, wręcz przeciwnie! Można było otwarcie przyznać, że Ivy szybko zaprzyjaźniła się z nimi i często zapraszała ich do Londynu.


- Dlaczego Danny nie przyjechał? – zapytał Zayn odpędzając od siebie wspomnienie, które tak nagle zawitało w jego głowie.
- Oczywiście, Rowena wysłała nam dwa bilety – wyjaśnił radośnie chłopak, unosząc kawę, którą Ivy kilka sekund wcześniej postawiła przed nimi. – Tyle, że Danny miał do załatwienia, jak to sam powiedział „sprawę wagi państwowej”. Kto wie, może się jeszcze zjawi…
Szatynka zmarszczyła brwi, zasiadając na wolnym krześle, zupełnie nie krępując się towarzystwem nowoprzybyłego chłopaka.
- Wysłałam? – zapytała.
- Och tak! Powiedziałaś, że jeśli nawet będzie trzeba, będziesz spała w wannie, ale musimy przyjechać – oznajmił radośnie, jednak szybko się skrzywił na smak kawy. Sięgnął szybko po cukiernice zapominając, że jej nie posłodził.
- Trzeba było kogoś zabrać – odparł Malik.
Ant zagryzł dolną wargę próbując się nie roześmiać, co nie uszło uwadze dwójki jego przyjaciół.
- Jak jej na imię? – zawołała dziarsko Ivy, zupełnie nie czując napięcia. Chłopak wydawał się jej niezwykle bliski i nieśmiałość jaką zapewne powinna czuć już dawno temu się ulotniła.
- Emily… - odparł, nie nawiązując kontaktu wzrokowego. – Skąd wiedziałaś?! – zawołał szybko unosząc głowę, by spiorunować dziewczynę uważnym spojrzeniem.

- To, że cię nie pamiętam, nie znaczy, że cię nie znam – odparła delikatnie się uśmiechając.

13 komentarzy:

  1. AA.. Mój ulubiony blog <3 Kocham go <3
    I wstawiaj kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. aww, uwielbiam takie rozdziały <3 luźny i zabawny, trochę się pośmiałam ;D Ant wprowadził fajny nastrój i bardzo się ucieszyłam, że pamiętała zdrobnienie jego imienia, nawet mam nadzieję, że to może dobry znak, aby odzyskała pamięć? ;>
    a ja gdy wyobrażam sobie zakończenie historii, widzę pamiętającą wszystko Ivy i szczęśliwego Zayna, gdyż są znowu razem i wszystko jest jak dawniej ♥ ahh, te marzenia ;D
    rozdział znakomity, pozdrawiam
    @Kramel97
    [will-be-alright]

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć mega talencie :*
    Jak ja sobie wyobrażam koniec ? Na pewno nie tak, że Ivy odzyska pamięć. Może postanowią, zacząć od nowa. Ja bym wolała zakończyć to czymś bardziej smutnym. Raczej przypomina mi to fabułą dramat. Więc happy end nie wchodzi w grę ;)

    Zapraszam do siebie: http://zapomnijgdykochasz.blogspot.com .

    OdpowiedzUsuń
  4. awww! uwielbiam ten rozdział ;o no a na koniec Ivy mogłaby odzyskać pamięć i tym samym uszczęśliwić Zayn'a<3 xd

    @kochamzayyna

    OdpowiedzUsuń
  5. aaa Świetny rozdział . ;d;d/ Zakończenie ? ja to już bym chciała żeby ona odzyskała pamięć a potem żyli długo i szczęśliwie. Mam nadzieje że tak szybko nie skończysz tego opowiadania. ?! Kocham je *__*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chcę pisać scenariusza ani nic z tych rzeczy, tylko prosić Cię o jedno. Nie rób dramatu!
    Cały internet zasypany jest sami smutnymi opowiadaniami. To już nudne się robi. W szczególności o "Larrym", którego również mam po dziurki w nosie, przez te zboczone opowiadania.
    Błagam, zrób happy end! Ale mam nadzieję, że nie będzie tak szybko i pociągniesz jeszcze trochę to opowiadanie. :)
    + Rozdział jak zwykle świetny, coś czuję, że Ivy powoli odzyskuje pamięć i tego się trzymaj! C:

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze co mnie zastanawia że w obecności przyjaciół Zayna zachowuje się normalnie, się nie krępuje a jak jest sama z Zaynem to na odwrót ? o.O
    cudowny rozdział mówie po raz 8674215754 że masz wielki talent ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak Wy wyobrażacie sobie zakończenie tej historii!? - Ze Ivy sb wszyystko przypomni, albo zaczną z Malikiem od nowa . : P

    Nie rób dramatu ; P
    A rozdział świetny ; >

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzeba przyznać, że trochę się naśmiałam . :) .
    Jak ja sobie wyobrażam zakończenie tej historii.? Hmm. Chciałabym, żeby Ivy odzyskała pamięć. :).
    Pozdrawiam . ! ;* .

    OdpowiedzUsuń
  10. co do zakończenia tej historii - zaskocz mnie! nie chcę sobie tego wyobrażać, wolę czytać i się domyślać, zgadywać i się przekonać czy odzyska pamięć czy też nie : )
    rozdział jest świetny, wątek z Antem jest bardzo dobrym pomysłem!
    Rowena, Andy, Rowena, Javaad - śmieszne to było ;d i nieczysta gra w chińczyka!
    czekam na kolejny rozdział : ))

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział oczywiście wspaniały. Na początku dziękuję, że zgodziłaś się mnie powiadamiać, bardzo mi miło, ponieważ w roku szkolnym nie będę mogła co dzień zaglądać do wszystkich blogów. Strasznie podoba mi się twój sposób przedstawienia nam braci Riach! Andy jest dokładnie taki, za jakiego go uważałam. Wspomnienie wyszło ci znakomicie, można się pośmiać choćby tylko czytając. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  12. ja to widzę taak Ci bracia sprawią że Ivy przypomni sobie w większym stopniu chwile z Zayn'em i...kiedyś ją tam Zayn pocałuje i będzie pewna swoich uczuć i blablabla...nie wiem do dupy pomysł

    OdpowiedzUsuń
  13. Ahahahaah! Jaki sympatyczny ten Ant! ;) pozytywna postać, mam nadzieję, że braciszek Danny również się za niedługo pojawi. Rozdział jak zwykle wspaniały, Twój talent do pisania powala mnie na kolana mała! <3
    A jeśli chodzi o zakończenie, to mam nadzieję, że Ivy wróci pamięć. Między innymi, dzięki braciom Riach. ;DD
    Jednak zaskocz mnie.. zawsze możesz zrobić tak, że Ivy zakocha się w Zayneem na nowo.. xD

    Pozdrawiam cieplutko!
    Andziaaaa. ;*

    OdpowiedzUsuń