piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 16 - I wanna feel you in my arms again...

            Ivy wbiegła do mieszkania niezwłocznie kierując się do sypialni. Rzuciła swoją podręczną torbę na łóżko, gdzie obecnie wylegiwał się Ant Riach – najlepszy przyjaciel Zayna. Chłopak leżał na brzuchu z laptopem przed sobą, jednak gdy tylko weszła Ivy uniósł się na łokciach przyglądając jej się uważnie.
- Co tam, Rowenko? – zapytał, zaczepnie szczerząc się do niej. To niesłychane, jak pojawienie się szatynki od razu mogło poprawić mu humor.
- Sieć cicho, Andy – zawołała tak, jakby znali od dawna. Jednak, jakby nie było, dziewczyna widziała go wczoraj „po raz pierwszy”.
Szybko pokierowała się w stronę łazienki, czując już od jakiegoś czasu pilna potrzebę skorzystania z toalety. Wysiedzenie w samochodzie w drodze powrotnej do domu wydawało jej się niemal niemożliwe, jednak nie chciała się zatrzymywać, stwierdzając, że na pewno przetrwa. Gdy w końcu dotarła pod apartamentowiec biegiem rzuciła się w stronę wejścia, by jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu. Było to dość zabawne zdarzenie, jednak Ivy obiecała sobie, że będzie się śmiała dopiero, jak załatwi swoją potrzebę.
W tym samym momencie z łazienki wyszedł Zayn nieświadomie zastawiając jej swoją osobą przejście. Ubrany jedynie w dresowe bawełniane spodnie spoglądał na nią z szerokim uśmiechem. Jego nagi tors uwidaczniał nie tylko muskularny brzuch, ale także kilka tatuaży. Szatynka mimowolnie dostrzegła jeden z nich znajdujący się tuż nad sercem. Mała literka „I” wprawiła ją w lekki szok, ale także spowodowała dziwne ukłucie w klatce piersiowej.
Nie mogąc przeciągać tej chwili szybko ominęła chłopaka, by jak najprędzej znaleźć się w łazience. Zatrzasnęła za sobą drzwi tym samym powodując śmiech Anta, z którego twarzy wciąż nie schodził uśmiech.
- Co cię tak cieszy? – zapytał Zayn marszcząc brwi.
- Nic – odparł zagadkowo chłopak, ponownie spoglądając na ekran monitora.
Malik odwrócił się w stronę drzwi łazienki mimowolnie się uśmiechając.

            Gdy tylko przeprowadził się razem z Ivy do nowego apartamentu musiał zaprosić braci Riach na tak zwaną parapetówę. Oczywiście, nie była to huczna impreza, gdyż obejmowała zaledwie cztery osoby – Zayn, Ivy, Anthony i Danny. Razem z Roweną obiecał, że dla pozostałych znajomych urządzą ją kiedy indziej, jednak wcale nie uśmiechało im się spraszanie tak wielu ludzi do ich małego mieszkanka. Mieszkania, które miało za zadanie symbolizować ich prywatność. Postanowili więc, że owa parapetówa odbędzie gdzieś indziej, co jednocześnie spowodowało, że nie odbyła się wcale.
            Ich mieszkanie nie było przystosowane do szczególnego zapraszania gości. Było bardzo skromne i posiadało zaledwie jedną sypialnię z łazienką i sporą kuchnię służącą jednocześnie za jadalnie, z której było wyjście na niewielki taras. Nic więcej, bo tak naprawdę reszta wydawała im się zupełnie niepotrzebna.
            Mały problem pojawiał się tylko wtedy, kiedy mieli spodziewać się gości. Zayn częściej odwiedzał swoją rodzinę w Bradford niż ta przyjeżdżała do Londynu, ale nie obejmowało to braci Riach. Zayn nie chciał wysyłać ich do hotelu, dlatego za każdym razem rozkładał im na ziemi materace. Choć nie było to ugoszczenie, jakiego można się spodziewać po gwieździe światowego formatu, tak naprawdę nikomu to nie przeszkadzało. Nawet ich niewielkie mieszkanie, które dla czterech osób wydawało się dość ciasne ich nie przerażało. Była to miła odmiana, szczególnie, że gościli zawsze roześmianych braci Riach.
- Zayn, zapomniałam wziąć piżamy! – zawołała nagle Ivy z łazienki, gdy trzech facetów znajdowało się właśnie w sypialni, plotkując gorzej niż ich babcie.
Chłopak nie pytając o nic podszedł do szafy dziewczyny i wziął z niej jeden z wielu „kompletów” piżamowych, kierując się prosto do łazienki. Lekko uchylił drzwi prześlizgując się przez szparkę tak, aby przypadkiem nie odsłonić za dużo, kiedy spostrzegł stojącą zupełnie nago dziewczynę.  Uśmiechała się do niego łobuzersko.
Nie zważając na nic podszedł do niej kładąc ręce na jej biodrach.
W przyjmowaniu gości był także jeden minus. Ich prywatność łącząca się ze swobodą okazywania sobie czułości musiała nieco przycichnąć, by nie wprowadzać ludzi w zakłopotanie. Teraz jednak znajdowali się w łazience za zamkniętymi drzwiami.
            Przyciągnął dziewczynę do siebie zachłannie wpijając się w jej usta. Ivy nie czekała na specjalnie zaproszenie i szybko ściągnęła z chłopaka koszulkę. Nie mieli zbyt dużo czasu, więc musieli go wykorzystać, jak najlepiej.

- Słuchasz mnie? – zapytał zirytowany Ant. – Idziesz zapalić, czy nie?
Zayn na powrót zwrócił się w stronę swojego przyjaciela, by po chwili pokiwać twierdząco głową. Sięgnął po koszulkę leżąca na krześle i szybko włożył ją na siebie kierując się w stronę kuchni, z której wychodziły drzwi na taras. Tylko tam mógł palić. Ivy nie przepadała za dymem unoszącym się w mieszkaniu, dlatego Zayn za każdym razem, gdy odczuwał potrzebę zapalenia musiał tam wychodzić.
             Przeszedł do balustrady upierając się o nią. Anthony podał mu paczkę papierosów, gdy tylko sam wyjął jednego i zapalił. W tym samym momencie w progu pojawiła się Ivy delikatnie się do nich uśmiechając. Kilka sekund później zasiadła dokładnie w tym miejscu, gdzie stała i oparła głowę o ścianę budynku.
- Co cię tak wykończyło, Rowenko? – zapytał wesoło Ant. Jak to możliwe, że ten chłopak nigdy nie tracił dobrego humoru? Przypomniał on dziewczynie trochę Louisa i Nialla, którzy cały czas żartowali, a powstrzymanie ich od tego wydawało się niemożliwe.
- Amanda – wyjaśniła przywołując imię jednej z dziewczyn, z którą musiała pracować w teatrze. Blondynka za każdym razem działa jej niesłychanie na nerwy.
Ivy po raz drugi od wypadku wybrała się do teatru, by uzgodnić ze swoimi przełożonymi wiele znaczących rzeczy. Danielle oczywiście wcześniej zawiadomiła ich o wypadku i jego konsekwencjach i choć Rowena już była tam z dziewczyną, czuła, że powinna odwiedzić to miejsce jeszcze raz, by pokazać, że naprawdę zależy jej na tej pracy.
            Zayn zaśmiał się, gdyż w jego głowie momentalnie pojawił się obraz blondynki, za która nawet on nie przepadał.
Ivy wzruszyła jedynie ramionami, a po kilku sekundach spojrzała na Malika nie mogąc wyrzucić z głowy niewielkiego tatuażu, jaki dziś przypadkiem zobaczyła. Mała literka „I” będącego pierwszą literą jej imienia szybko wbiła jej się głęboko w pamięć. Czy na pewno zrobił go z myślą o niej? A może tu chodziło o coś zupełnie innego, a ona teraz dorabia sobie dodatkową historię?
- Jutro wielki dzień, co? – zagaiła, uśmiechając się blado do mulata.
Już jutro miał odbyć się koncert One Direction w Londynie. Był to jedynie chwilowe pożegnanie z miastem przez trasą koncertową, jaką mieli rozpocząć już za dokładnie trzy dni po Ameryce Północnej. Zayn bardzo obawiał się tej chwil, która była jednoznaczna z rozłąką z Ivy. Dziewczyna nie zdecydowała się mu towarzyszyć podczas tego wydarzenia. Jeszcze przed utratą pamięci, szatynka otwarcie mówiła, że musi się także skupić na swojej pracy w teatrze. Zaprzepaszczenie tak wielkiej szansy, jaką dostała było by dla niej czymś naprawdę strasznym, szczególnie, że tak wiele osób na nią liczyło. Wtedy Malik jednak uznał, że nie jest to przecież koniecznością, w końcu będą mieli ze sobą stały kontakt. Teraz jednak strasznie obwiał się tego dnia, wiedząc, że tak wiele przez ten wyjazd może stracić. Co będzie z Ivy? Czy dziewczyna będzie na niego czekać?
Co prawda, uzgodnił z menagerem, że co dwa tygodnie będzie miał lot do Londynu, jednak, czy to mogło wystarczyć? Nie mógł zawieść fanów, którzy już dawno temu kupili bilety na koncerty chcąc zobaczyć swoich idoli. Nie mógł także zawieść swoich przyjaciół, którzy bez niego nie byli One Direction. Ale czy mógł zostawić Ivy?
- Masz najlepsze miejsca, dziewczyno – powiedział Anthony, gdy Zayn otwierał już buzię, by udzielić jej odpowiedzi. – To dla ciebie powinien być wielki dzień!
Ivy tylko przewróciła teatralnie oczyma.
- Tak mi przykro, że zaraz po koncercie musisz wracać do domu – odrzekła, starając się zachować powagę. Niestety widząc minę chłopaka nie wytrzymała i wybuchła głośnym śmiechem, tym samym powodując, że jej biszkoptowy labrador szybko stanął tuż za nią, chcąc sprawdzić, co się dzieje.
- Zavy – zawołała dziewczyna wesoło, głaszcząc psa. – Idziemy jutro na koncert – dodała jakby psina miała ją zrozumieć.

Zavy jednak zaszczekała, sprawiając, że cała trójka wybuchła głośnym śmiechem, ale to Zayn cieszył się najbardziej. Czuł, że po woli odzyskuje jakąś część swojego dawnego życia.

11 komentarzy:

  1. wcześniej wyraziłabym ogromny żal, czytając " Czuł, że po woli odzyskuje jakąś część swojego dawnego życia. " przeczytałam to złowieszczym tonem, zapowiadającym koniec tego opowiadania...
    ale czy to nie jest kolej rzeczy?
    zraniony Zayn musi w końcu dostać to, co mu się od życia należy..oby Ivy odzyskała pamięć <3

    rozdział jak zwykle lekki, świetny, cudowny i ciekawie napisany <3
    NO I MOJA KURSYWA <3

    OdpowiedzUsuń
  2. aww ;3 cudowny rozdział. i zaczęłam się bać tej jego trasy ; c

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się, że Malik odzyskuję dawną część swojego życia. na prawdę uśmiechnęłam się czytając to. może Ivy w końcu przypomni sobie wszystko? mam taką nadzieję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim komentarzem będzie cytat ".... cieszył się najbardziej. Czuł, że po woli odzyskuje jakąś część swojego dawnego życia." i to powinno wszystko wyrazić. Cieszę się z nim <3 Czekam na dalsze rozdziały ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. ajajaj! :D uwieeeelbiam, jak Ivy zostaje przyłapana na spoglądaniu na Zayn'a klatę :D po prostu to kocham<3 i taaak - też boję się jego trasy... a raczej konsekwencji z niej wynikających ;c mam nadzieję, że Rowena nie zacznie spotykać się z James'em -.- a jeśli już - to oby nie próbował jej odzyskać ;o przeciwnie - aby pomógł jej chociaż częściowo odzyskać pamięć, czy jakieś wspomnienia związane z Malikiem :D byłoby cudownie ^


    @kochamzayyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale fajnie, że wszyscy mają dobry humor. Szczególnie Zayn, bo cały czas jest taki smutny i przybity. Prawdę mówiąc nawet się trochę o niego bałam, bo wydaje mi się, że był w "lekkiej" depresji. Mam nadzieję, że jeżeli wyjedzie na trasę, to Ivy choć trochę zatęskni. Bo on to chyba okropnie przeżyje. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, jak i całe opowiadanie. Chciałabym jednak, by Ivy odzyskała pamięć. Mam nadzieję, że rozdział niedługo. Życzę weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. igraszki w łazienze, gdy tuż za ścianą są kumple? oj Zayn, Zayn.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahh. Jak zwykle-cudowny rozdział. :) . Mam nadzieję, że nic się nie zmieni jak Zayn wyjedzie w tą trasę. ^^ .
    Czekam na następny . !
    Pozdrawiam . ! ; * .

    OdpowiedzUsuń
  10. jak on wyjedzie to będzie katastrofa ;c

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepiękny rozdział! <3
    aż boję się tego jak to wszystko będzie wyglądać, kiedy Zayn wyjedzie. ;(
    Ivy na pewno będzie tęsknić, a o Zaynie to już nie wspomne..

    Ściskam
    Andziaaaa. ;*

    OdpowiedzUsuń