poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 3 - I've had you so many times but somehow I want more...

Gdy tylko Ivy została sama w pomieszczeniu nie miała zamiaru marnować czasu. Mimo że mieszkali w kawalerce, to mieszkanie nie należało do najmniejszych. ten fakt nie sprawiał, że czuła się  mniej czy  bardziej komfortowo. Wiedziała, że Zayn może wejść tu w każdej chwili, co bez wątpienia by ją krępowało. W końcu zachowywała się, jak detektyw, szukający czegoś, co mogło podważyć historie opowiadane przez znajomych.
Siedziała na ogromnym łóżku z laptopem przed sobą. Obok niej leżało pudełko przyniesione przez chłopaków, w którym znajdowało się mnóstwo płyt, zdjęć czy liścików.
Większość filmów nagranych przez chłopaków była całkowicie bezsensowna, jednakże wywoływała na twarzy szatynki szeroki uśmiech. Oni po prostu potrafili przemienić wszystko w żart, co zdecydowanie ukazywały owe pliki video.
Następnym krokiem, jaki Rowena podjęła było przeszukanie Internetu. Jak się okazało w wyszukiwarce wystarczyło wpisać jedynie „Zayn i Ivy”, by móc śledzić całą historię ich związku. Mnóstwo fotografii, ukazujących parę trzymającą się za ręce i zmierzających przed siebie, obierając za cel zupełną ignorancję paparazzich.
W Internecie znajdowało się wiele artykułów poświęconych ich związkowi – „Zayn z dziewczyną na romantycznym spacerze”, „Zayn zabrał Ivy na wymarzone wakacje”, „Zayn spędza z Ivy każdą wolną chwilę”, „Ivy opuszczająca wczesnym porankiem apartament Malika”, „Zayn i Ivy zamieszkali razem”. Szatynka momentalnie poczuła, że kręci jej się w głowie od samego wspominania ich imion w nagłówkach artykułów, dlatego szybko wyłączyła odpowiednią stronę.
Stwierdziła jednak, że zalogowanie się na twittera, będzie dobrym rozwiązaniem. Jednak jak się okazało, jej komputer nie zapamiętał hasła. Zanim jednak podjęła kolejne kroki postanowiła samodzielnie zalogować się na stronę mając nadzieję, że jakieś ze starych haseł pasuje. Niestety, nadzieja na nic się nie zdała.
- Zayn? – zawołała niepewnie.
Nie musiała długo czekać. Chwilę później drzwi pokoju się otworzyły, a w progu stanął ciemnowłosy chłopak z delikatnym uśmiechem na twarzy. Mogłoby się wydawać, że w napięciu czekał, aż dziewczyna go zawoła.
- Chciałam się zalogować, ale komputer nie zapamiętał hasła – wyjaśniła, lekko przesuwając laptopa w jego stronę.
Chłopak pokiwał głową przechodząc do łóżka, na którym znajdowała się Rowena. Nachylając się pomiędzy komputerem, a dziewczyną zaczął wpisywać odpowiednie hasło.
Szatynka momentalnie poczuła przyjemną woń jego perfum, które wywróciły jej myśli do góry nogami. Pachniał niebiańsko.
- Gotowe – powiedział z uśmiechem, mechanicznie się odsuwając na krok i przerywając krótką chwilę rozkoszy dla nozdrzy dziewczyny.
- Dzięki – powiedziała nieśmiało. – Ale tak na wszelki wypadek, mógłbyś mi je gdzieś zapisać? – zapytała skrępowana, kładąc dłoń na karku.
- Jasne – odpowiedział z szerokim uśmiechem zbliżając się do biurka dziewczyny, potwierdzając wcześniejszą teorię szatynki - choć pokój był podzielony na jej i jego stronę, wcale to nie miało żadnego znaczenia, gdyż widocznie wyznawali zasadę „co twoje, to i moje”.
Po chwili przykleił białą biurową karteczkę z boku ekranu komputera.
- Zayndołóżka1 – przeczytała mechanicznie, a wnet dotarły do niej zapisane słowa. – Zayn do łóżka? – zapytała marszcząc brwi.
Chłopak zagryzł wargę doskonale zdając sobie sprawę, że dziewczyna może czuć się z tym niekomfortowo.
- Kiedy akurat zmieniałaś hasło pilnie potrzebowałaś mnie w pokoju – powiedział przywołując ładnie ubrany w słowa argument.
- Okej – westchnęła zmieszana. – Niech będzie.
Chłopak stał tak jeszcze przez kilka sekund, by w końcu zapytać.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś?
Pokręciła przecząco głową.
- W takim razie idę wziąć prysznic. Jakbyś czegoś potrzebowała… - urwał, wiedząc, że nie może powiedzieć „wejdź” gdyż ich relacje po wypadku nieco się zmieniły. Przynajmniej ze strony dziewczyny, dlatego wiedział, że takie zdanie z jego ust zabrzmiałoby dość absurdalnie. – Krzycz – dokończył.
Uśmiechnęła się do niego blado, sięgając po laptopa.
Zayn swobodnym krokiem przeszedł do łazienki zamykając za sobą drzwi, co wcześniej nie zdarzało mu się często. Teraz jednak nie mógł sobie na to pozwolić.
Mechanicznie zdjął z siebie ubrania, rzucając je w kąt, by momentalnie złapać kurek i odkręcić wodę. Sekundy później wszedł pod prysznic, opierając się obiema dłońmi o ścianę. Pragnął orzeźwienia. Jego umysł potrzebował odpoczynku. Jednak gdziekolwiek się nie ruszył, wspomnienia momentalnie go doganiały.

Uśmiechnęła się do niego szeroko, wchodząc do kabiny prysznicowej. Jej ciało było idealne. Pod każdym względem. Wołało go…
Uśmiechnął się do niej przyciągając bliżej siebie, by objąć ją w pasie. Momentalnie doszedł go melodyjny śmiech dziewczyny, która położyła dłonie na jego klatce piersiowej.
Zarzucił jej szyję pocałunkami, po których jakby ślad ginął wraz ze spływającą po ciele dziewczyny wodą.
Do uszu szatynki dochodził stłumiony przez szeleszczącą wodę szept chłopaka, który powtarzał jej imię, jakby we śnie. Zarzuciła mu ręce na szyję zupełnie poddając się rozkoszom, jakie jej fundował. Uniósł ją, by przycisnąć jej ciało do ściany obrzucając kolejnymi pocałunkami. Jego usta były wszędzie, doprowadzając ją tym do szaleństwa.
Gdy wiedział, że jest już gotowa wniknął w nią wolno, jakby chcąc potrzymać ją jeszcze chwilę w niepewności.
- Zayn – jęknęła odchylając głowę do tyłu.
Chłopak uśmiechnął się tryumfalnie, w pełni świadomy, jak wiele rozkoszy jej sprawia.
- Zayn…

Zaczesał mokre włosy do tyłu próbując odgonić wspomnienia. Choć naprawdę chciał je zatrzymać przy sobie, teraz sprawiały mu ból. Nie miał pojęcia, czy kiedyś będzie mógł to wszystko przeżyć jeszcze raz. Co jeśli, dziewczyna nie odzyska pamięci? Co jeśli…
Potrząsnął głową nie mogąc już znieść natarczywych myśli.
Odzyska pamięć – pomyślał stanowczo wychodząc z kabiny prysznicowej.

~*~

Malik ułożył się wygodnie na materacu leżącym po prawej stronie łóżka. Jako, że mieszkali w kawalerce nie mieli wielkiego pola do popisu. Od razu wiedział, że to będzie jego miejsce przez najbliższy czas. Nie mógł mieć do nikogo pretensji, przecież taka była kolej rzeczy. Choć było w pomieszczeniu zupełnie ciemno spojrzał w stronę łóżka, jakby chcąc sprawdzić, czy Ivy nadal tam jest. Wiedział, że dziewczyna nie lubiła zasypiać sama. Przecież doskonale pamiętał ich pierwszą noc spędzoną „razem”.

Szatynka posłała Malikowi uważne spojrzenie, jakby chcąc zorientować się, czy złożoną jeszcze przed sekundą obietnice tratuje w stu procentach poważnie.
- No dobrze – powiedziała, wzdychając głośno, by chwilę później podejść do dwuosobowego łóżka. Narzutę dotąd leżącą na nim zwinęła w długi prostokąt kładąc ją na samym środku łóżka.
- To jest moja połowa, a to twoja. Ja nie ingeruję w twoją przestrzeń, ty nie dotykasz się mojej – oznajmiła, jednak dopiero po chwili ułożyła się na swojej części łóżka. Zakryła się kocem po samą brodę, kątem oka zerkając w stronę Malika.
- Ivy, nawet nie żartuj – zaśmiał się. – Przecież wiesz, że będę trzymał ręce przy sobie.
- Tak, tak – zaśmiała się. – Ale to wszystko, tak na wszelki wypadek.
Pokręcił głową z dezaprobatą, układając się po odpowiedniej stronie. Nieznacznie zakrył się kołdrą, po czym zgasił nocną lampkę powodując, że w pomieszczeniu zapadły egipskie ciemności.
Przez długi czas po prostu leżał na plecach na miękkim materacu, wpatrując się w czarny sufit. Wsłuchiwał się w równy oddech dziewczyny, która momentalnie usnęła. Choć uwielbiał spać, teraz wolał rozkoszować się bliskością Ivy.
Rowena przekręciła się niespokojnie na materacu, sprawiając, że Zayn odwrócił głowę w jej stronę, choć tak naprawdę nie mógł jej dostrzec. W pokoju było za ciemno.
Nie miał pojęcia, jak długo tak leżał, jednak zdecydowanie wystarczająco, by dziewczyna mogła się pogrążyć w głębokim śnie. Głębokim, jednak na pewno nie spokojnym.
- Ivy – powiedział cicho, chcąc ją przebudzić, wiedząc, że zapewne męczy ją jakiś koszmar. – Ivy… - dodał nieco głośniej.
Ciemny kształt lekko się uniósł.
- Miałaś chyba zły sen – zaczął Malik, chcąc usprawiedliwić swoje zachowanie.
Jęknęła.
Już chciał zapytać, czy może coś dla niej zrobić, kiedy dziewczyna odnalazła jego dłoń mocno ją ściskając. Bez słowa ponownie ułożyła się na materacu, wprowadzając Zayna w lekkie zdezorientowanie. Nic jednak nie powiedział. Może się czegoś bała?
 Chciał, by trzymała jego dłoń.
Chciał być przy niej. Trwać u jej boku bez względu na wszystko.
A ten drobny, być może dla niektórych nic nie znaczący gest, teraz był potwierdzeniem dla niego, że któregoś dnia nic więcej nie będzie mu do szczęścia potrzebne, jak tylko ta drobna dłoń spleciona z jego własną.

~*~

Była już pełnoletnia, dlatego szpital nie miał już obowiązku informowania o wypadku jej rodziców. Musiała więc sama powiedzieć tacie, że nagle zgubiła się w tym wszystkim, a zamiast wracać do domu, mieszka z zupełnie nieznanym jej mężczyzną. Nie dziwne więc, że przekładała tą rozmowę, jak tylko mogła. Na głowie miała jeszcze jedno zmartwienie. Mimo, że Danielle potwierdziła, iż szatynka z Jamesem nie miała żadnego kontaktu to wszystko wydawało się Ivy jakąś abstrakcją. Ostatnie wspomnienia, jakie miała w głowie były związane właśnie z – jak się okazało – byłym chłopakiem. Dani jednak nie potrafiła wytłumaczyć, w jaki sposób jej przyjaciółka rozstała się z mężczyzną, bowiem Peazer nigdy nie dostała od Ivy szczegółowych informacji. Rowena kiedyś powiedziała jej jedynie, że „wszystko się posypało i nie chce o tym rozmawiać”. Danielle nie miała więc powodów, by naciskać.
Wszystko jednak sprowadzało się znowu do jednej osoby. Zayn - klucz do wszystkich pytań. Tyle, że nie potrafiła podejść teraz do Malika i zapytać, dlaczego nie jest już z Jamesem skoro wciąż żywi do niego jakieś uczucia. Przecież to on był jej najbardziej wyraźnym wspomnieniem.
Sięgnęła po telefon, który podobno należał do niej. Klikając w odpowiednie klawisze udało jej się złożyć dość logiczną wiadomość. Numer doskonale był jej znany i wpisanie go zajęło jej zaledwie sekundy. Zanim jednak odłożyła komórkę usunęła wysłaną wiadomość, czując, jakby to, co przed chwilą zrobiła, było czymś złym.
Jak poparzona odłożyła telefon, gdy doszło ją nagłe pukanie do drzwi.
- Otworzysz? – zawołał Malik z sypialni, wpędzając  ją w jeszcze większe i całkowicie dla niej niezrozumiałe poczucie winy. Jakby nie było, właśnie napisała do „byłego” chłopaka.
Szybkim krokiem podeszła do drzwi. Wyjrzała przez wizjer i dopiero po chwili je otworzyła.
- Cześć Ivy – powiedział z szerokim uśmiechem, stojący za drzwiami masywny mężczyzna.
- Dzień dobry – odpowiedziała niepewnie.
Mężczyzna momentalnie odczuwając swoją pomyłkę naprawił swój błąd.
- Paul Higgins – wyjaśnił przedstawiając się. – Jestem menagerem chłopaków.
Pokiwała głową w momencie, gdy do drzwi zbliżył się Zayn.
- Cześć – powiedział zaskoczony. – Wejdź…
Ivy nieco skrępowana usunęła się w głąb pomieszczenia.
- Nie będę wam przeszkadzać – powiedziała cicho, mając zamiar zupełnie zniknąć.
- Nie, nie – zaczął Paul. – Chciałem porozmawiać też z tobą, nie tylko z Zaynem.
Dziewczyna nieśmiało usiadła na jednym z krzeseł otaczających wysepkę w kuchni. Kładąc dłonie na kolanach popatrzyła niepewnie na Malika, mając nadzieję, że ten wyjaśni jej, o co w tym wszystkim chodzi, jednak nie zapowiadało się na to. Widocznie mulat także nie wiedział, z czym przyszedł do nich menager.
- Sytuacja zaczyna nabierać rozgłosu – wyjaśnił Higgins, zasiadając naprzeciwko dziewczyny. Zayn przystanął pomiędzy nimi opierając się wygodnie o blat.
- Dziennikarze dzisiaj atakowali twojego lekarza prowadzącego, mając nadzieję, że ten im coś wyjawi. W sumie, zwrócili się także do pozostałego personelu. Dzięki Bogu, że wcześniej zdążyłem załatwić tą sprawę, prosząc by wszelkie fakty o stanie twojego zdrowia zachowali dla siebie. W razie gdyby zapomnieli o obowiązującej ich tajemnicy lekarskiej. Wiadomo do czego są zdolni dziennikarze.
- Nie za bardzo rozumiem – zaczęła, kręcąc głową. – Po co im to?
- Jesteś dziewczyną Zayna – przypomniał jej, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Niestety nie dla Ivy. – Twój wypadek został opisany chyba na wszystkich portalach plotkarskich. Teraz, kiedy wyszłaś ze szpitala oczekują jakiś szczegółów, żaden z chłopaków im ich nie udzielił. Dziennikarze wariują doszukując się jakiejś tajemnicy.
- Rozumiem, że masz już obmyślony plan – zauważyła.
- To nie żaden plan. Po prostu muszę odwrócić uwagę prasy od twojego wypadku, bo nikt z nas nie chce, żebyś była atakowana na ulicy przez dziennikarzy łaknących newsów.
- W porządku – wzruszyła ramionami. – Co mam zrobić?
- Napisz fanom, że wszystko w porządku, i że dziękujesz za ich troskę.
- To pomoże? – zadrwiła.
- Na pewno nie zaszkodzi. Wstaw zdjęcie z szerokim uśmiechem na twarzy nieco łagodząc tą sprawę. Ja mogę wydać oświadczenie, że czujesz się świetnie. Oczywiście, jeśli pozwolisz, bo przecież wszystko zależy od ciebie.
- Zayn? – spojrzała w stronę mulata, stwierdzając, że zapewne w ich związku wiele decyzji podejmowali razem. Chciała zachować się w stosunku do niego w porządku, szczególnie zważywszy na fakt, co zrobiła przed przyjściem Paula.
- Wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie – odparł, zagryzając dolną wargę.
- Mam nadzieję, że to załagodzi całe to zainteresowanie mediów. Możecie powiedzieć chłopakom, żeby napisali na twitterze, że… no nie wiem „Ivy jest jak nowo narodzona”, czy coś. Harremu i Niallowi uwierzą od razu.
Szatynka zmarszczyła brwi zastanawiając się, co w sobie ma takiego ta dwójka, że ich słowa mają zostać odebrane naturalniej.
- Nie wystarczy, że ja napiszę? – zapytał Malik. – Czy to nie będzie zbyt podejrzane, jeśli nagle wszyscy zaczną o tym wspominać?
- Zrobicie to z umiarem – oświadczył, unosząc nieznacznie usta w delikatnym uśmiechu.
Mulat wzruszył ramionami godząc się na wszystko.
- Jeszcze pozostała jedna sprawa do omówienia, Zayn – powiedział spoglądając na niego znacząco. – Rozmawiałem już z chłopakami. Ale myślę, że najlepiej będzie, jeśli oni ci o wszystkim powiedzą.
Paul wstał z dotychczas zajmowanego miejsca kierując się w stronę drzwi.
- Trzymajcie się dzieciaki – powiedział, unosząc dłoń w pożegnalnym geście w stronę Ivy. Gdy stał już w progu, mając u swojego boku Zayna, dodał cicho: – Wszystko będzie dobrze.

Zayn skinął głową, chcąc w to wszystko wierzyć. Wszyscy wciąż mu to powtarzali, ale jak dotąd nic się nie zmieniło. Ivy traktowała go jak zupełnie obcego mężczyznę.

2 komentarze:

  1. wyjdę na zboka, ale trudno, pięknie opisałaś scenę seksu, tak subtelnie, nie mogę znaleźć tak łagodnego opisania w innych opowiadaniach. więcej takich scen poproszę! i więcej nagiego Zayna pod prysznicem <3 aha, i kocham Cię za Zayndołóżka1 !

    OdpowiedzUsuń