Dziewczyna z burzą loków na głowie zapukała niepewnie do sali, w której
leżała jej przyjaciółka, by sekundę później otworzyć drzwi. Weszła do środka
spokojnym krokiem, a Ivy szybko spojrzała w jej stronę. Na twarzy szatynki od
razu pojawił się ciepły uśmiech.
- Danielle? – zapytała z niedowierzaniem, lekko unosząc głowę, by móc
lepiej przyjrzeć się dziewczynie. – Co ty tutaj robisz?
Danielle była równie częstym
gościem w szpitalu, co jej chłopak. Jednak, wczoraj musiała pilnie wyjść, by
załatwić jedną sprawę. Pech chciał, że właśnie wtedy Ivy się obudziła.
Liam oczywiście od razu, gdy dowiedział się od dramatycznym wydarzeniu, jakim
była utrata pamięci przez dziewczynę, zadzwonił do Peazer, by powiedzieć w
jakim stanie znajduje się jej przyjaciółka. Dziewczyna rzucając wszystko i na
powrót pojechała do szpitala, mając nadzieję, że pamięć Blue obejmuje
wspomnienia związane z ich znajomością.
- Leżysz w szpitalu po wypadku samochodowym i pytasz, co ja tu robię? –
westchnęła podchodząc do szpitalnego łóżka, by od razu złapać dłoń szatynki. – Doprawdy…
Ivy
momentalnie zrzuciła z siebie maskę, którą nosiła przez ostatnie godziny, a z
jej oczu pociekły łzy. Zanim w pomieszczeniu pojawiła się Danielle czuła, że
znalazła się w tym wszystkim zupełnie sama.
- Nie mam pojęcia, co tu się dzieje – wyznała drżącym przez płacz
głosem. – Kim są ci wszyscy ludzie?
Peazer momentalnie przysunęła się do dziewczyny, by móc ją objąć i
pozwolić się wypłakać.
- Wszystko będzie dobrze, kochanie – zapewniła spokojnym głosem. –
Wszystko ci wytłumaczę…
~*~
Zayn nie pojawił się w pokoju Ivy od
momentu, kiedy się obudziła. Nie miał jednak zamiaru opuszczać szpitala. Choć wiedział, że Danielle jest u boku
szatynki, cały czas wydawało mu się, że dziewczyna jest osamotniona. Starał się
postawić w jej sytuacji, by móc spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy,
ale za każdym razem jedyne, co czuł, to narastający ból w klatce piersiowej.
Wydawało mu się, że traci oddech, gdy wspominał jej pusty wzrok, gdy na niego
spoglądała.
Nie pamiętała
go.
Podniósł głowę, gdy usłyszał kroki. Szybko wstał z plastikowego krzesła, stając niemalże na baczność,
gdy tylko spostrzegł zmierzającą w jego stronę szatynkę o przecudownych
czekoladowych oczach.
- Ivy – szepnął, zdając sobie, że jego głos brzmi
nienaturalnie.
Dziewczyna zawiązała mocniej szlafrok, chcąc znacznie bardziej zakryć
swoje ciało. Zupełnie tak, jakby wstydziła się przed chłopakiem swojego niecodziennego
wyglądu. Brak makijażu, włosy w nieładzie i stary szlafrok. Tyle że nie
zdawała sobie sprawy, iż dla chłopaka może być to najpiękniejszy widok na
świecie.
- Danielle opowiedziała mi o tobie, Zayn – wyjaśniła, stając przed nim
w bezpiecznej odległości. Zachowywała dystans. – Przepraszam, że nie jestem w
stanie sobie ciebie przypomnieć.
Nie miała pojęcia, jak wielki ból sprawiła mu tymi słowami.
- Lekarz mi wszystko wyjaśnił – oznajmił, starając się podtrzymać jej
wzrok. – Nie przepraszaj, to nie twoja wina.
Pokiwała głową zupełnie nie wiedząc, jak powinna się zachować.
- Więc, jesteś moim chłopakiem – dodała nieśmiało, siląc się na
uśmiech.
- Już jedenaście miesięcy, Ivy. Albo dopiero.
Zasiadła na krześle, przywierając mocno do jego oparcia.
- Jak nam się układało? – zapytała, widząc, że chłopak siada obok niej.
Zadawanie mu pytań o ich wspólne życie było dla niej całkowicie niezręczne.
Wydawało jej się nawet nieco głupie, jednak był to jedyny sposób, by czegokolwiek się dowiedzieć.
Owszem, Danielle powiedziała jej naprawdę wiele, jednak, czy przyjaciółki aby
na pewno zawsze wszystko wiedzą o swoich wzajemnych związkach? – Dani mówiła, że zamieszkaliśmy razem. Brzmi poważnie.
- Mieszkamy ze sobą niespełna dwa miesiące – wyjawił. – To kawalerka,
ale z ogromną kuchnią. Chociaż ten fakt może cię nie przekonywać, bo gotujesz
fatalnie.
Dziewczyna zaśmiała się cicho, czując, jak w towarzystwie chłopka znacznie się rozluźnia. Z jednej strony był dla niej kompletnie obcy, jednak z drugiej widziała w nim coś znajomego.
- Brzmi znajomo – powiedziała z nieznacznym uśmiechem. – Podobno
poznaliśmy się na jakimś pokazie tanecznym – zaczęła kolejny temat, chcąc dowiedzieć się o swoim życiu, jak najwięcej. Musiała zrozumieć kim jest.
Zaynowi ten dzień momentalnie stanął przed oczami.
Tyle że nie poznali się na pokazie tanecznym, tylko kilka godzin wcześniej...
Tyle że nie poznali się na pokazie tanecznym, tylko kilka godzin wcześniej...
Lubił jeździć samochodem bez
celu. Była to dla niego chwila relaksu, moment, kiedy mógł się zastanowić, co
chce robić dalej. W pewien sposób go to wyciszało. Ale zdecydowanie wolał robić
to wieczorami, by czasem nawet się zatrzymać i poobserwować z ukrycia, jak żyją
inni. Tym razem na przejażdżkę ulicami Londynu i poza jego granice wybrał się
po południu. Musiał nabrać dystansu, odetchnąć.
Pochłonięty swoimi myślami nie zauważył jej od razu. Dopiero, gdy
przejechał obok, spostrzegł stojącą dziewczynę przy swoim, już zepsutym,
samochodzie. Długo się nie zastanawiając gwałtownie skręcił i zatrzymał się na poboczu dwupasmówki. Stała
do niego tyłem machając fragmentem materiału, by nieco zmniejszyć nagły dym,
wydobywający się z już otwartej maski samochodu.
- Przepraszam - zagaił. - Pomóc
pani?
Dziewczyna dopiero wtedy się
odwróciła.
Zayn zatrzymał się niespodziewanie, znacznie oszołomiony jej urodą. Szatynka uśmiechała się do niego, ukazując przy tym rząd śnieżnobiałych zębów. Jej czekoladowe oczy rozpromieniły się, a włosy wciąż falowały na wietrze.
Zayn zatrzymał się niespodziewanie, znacznie oszołomiony jej urodą. Szatynka uśmiechała się do niego, ukazując przy tym rząd śnieżnobiałych zębów. Jej czekoladowe oczy rozpromieniły się, a włosy wciąż falowały na wietrze.
- O ile zna się pan na mechanice
samochodowej…
- Zawsze mogę spróbować -
oświadczył, niepewny swojej wiedzy w tej dziedzinie. Choć dawniej razem z
kolegami nieco grzebali w starych autach, nie było to nic profesjonalnego.
Podszedł bliżej, posyłając jej
promienny uśmiech. W głowie próbował ułożyć jakieś sensowne zdanie, by móc
w luźny sposób rozpocząć rozmowę, jednak nagle słowa kompletnie wyleciały
mu z głowy. Jakby przestał posługiwać się swoim ojczystym językiem.
Dziewczyna zmrużyła oczy, posyłając mu przenikliwe spojrzenie. Wydawało jej się, że już gdzieś widziała tego chłopaka, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie.
- Ja chyba pana skądś znam –
zaczęła, ani na chwilę nie spuszczając z niego wzroku.
- Proszę, mów mi Zayn –
oświadczył, czując, że na nowo odzyskuje język w buzi.
- Serio, znamy się? – zapytała dociekliwie. Nie mogła pozbyć się tego dziwnego wrażenia, że gdzieś już go widziała.
Zayn nie miał zamiaru zdradzać
swojej tożsamości. Po raz pierwszy od dawna dziewczyna nie skakała przy nim z
piskiem, prosząc o autograf.
- Uwierz, zapamiętałbym –
odpowiedział. Nie skłamał przecież. Nie znali się wcześniej.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, ponownie spoglądając na swój samochód. Za jej spojrzeniem podążył także Malik.
Ford CaproMk I Perana z 1970 roku
- zdecydowanie zabytek. Takimi samochodami się już nie jeździ.
Mulat z uwagą przyglądał się
żółtej, znacznie wyblakłej już karoserii. Takimi autami jeździli jedynie fanatycy starych samochodów,
nie młode dziewczyny.
- Twój? – zapytał wskazując na
pojazd z lekką niepewnością.
- Należał kiedyś do mojego ojca,
ale gdy zrobiłam prawo jazdy, to mi go oddał.
- Jestem w szoku, że to w ogóle
jeździ. A raczej, jeździło.
Dziewczyna otworzyła zszokowana
usta, momentalnie głaszcząc samochód po karoserii.
- Teraz to już na pewno nie
pojedzie. Nie możesz przychodzić i ot tak obrażać Fernanda. Za kogo ty się masz?
- Nazwałaś swój samochód? –
zdziwił się Mulat, dotąd przekonany, ze robią tak jedynie mężczyźni. Nawet nie
spostrzegł momentu, w którym przeszli na „ty”.
- Dobrze, zobaczmy co zawiodło –
oświadczył, zbliżając się znacznie do maski samochodu. Dzięki temu stał
tuż obok dziewczyny, co bez wątpienia mu się podobało.
Krótkie rozeznanie wystarczyło, by
Zayn mógł stwierdzić, że sam nie jest w stanie naprawić problemu.
- Musisz zadzwonić po holownika.
Zabiorą Fernanda do warsztatu. Ja niestety nie jestem w stanie ci z tym pomóc.
Szatynka, choć wiadomość nie
należała do tych najlepszych, uśmiechnęła się na dźwięk wypowiadanego przez
chłopaka imienia samochodu. Po chwili jednak szybko się otrząsnęła.
- Już to zrobiłam. Po prostu
miałam nadzieję, że uda mi się to odwołać. To nie najlepszy dzień na ekscesy z Fernandem.
- Wielki dzień? – podchwycił
Malik, zupełnie zapatrzony w dziewczynę. Nie mógł uwierzyć, że może mu się tak
dobrze rozmawiać z zupełnie nieznaną osobą. Nie miał pojęcia, dlaczego, ale podobało mu się to i nie miał zamiaru tego zbyt szybko przerywać..
Dziewczyna mimowolnie zerknęła na
zegarek krzywiąc się.
- Holownik będzie za piętnaście
minut – wyjaśniła. – Przynajmniej, tak powiedział. Czyli będę miała jakąś
godzinę na dotarcie na miejsce, przygotowanie się do występu i wysłuchanie
kazania na temat spóźniania się.
- Występu? – zagaił.
- Trochę tańca, trochę gry
aktorskiej – machnęła ręką.
- Zawiozę cię – zaproponował
Zayn.
- Myślisz, ze wsiądę do samochodu
z zupełnie nieznanym mi mężczyzną? – zaśmiała się. – Moja mama zawsze
powtarzała, bym nie ufała ludziom z tatuażami – wyjaśniła przelotnie wskazując
dłonią na jego ręce i próbując brzmieć, jak najbardziej poważnie.
- Dlatego zrobiłaś sobie własny?
– zaśmiał się, uświadamiając dziewczynie, że zdołał dostrzec jej tatuaż.
Ubrana była w czarną, luźną sukienkę na
ramiączka, która pod pachami miała znaczne wycięcia, ukazujące znajdujący
się tam rysunek. Zayn nie był w stanie odczytać, co dokładnie się tam znajduje,
ponieważ nie był wystarczająco blisko.
Szatynka roześmiała się cicho,
zdecydowanie będąc pod wrażeniem jego spostrzegawczości.
- Przynajmniej wiesz, że i mi nie
możesz ufać. – Wzruszyła ramionami i delikatnie się uśmiechnęła.
- Poważnie – powiedział po
chwili. – Mieszkam w centrum Londynu, przynajmniej pozwól się odwieźć.
Nie powinna mu zaufać. Nie
powinna wsiadać z nim do samochodu, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie
ufała innym kierowcom. Z wielkim oporem wsiadała ze znajomymi do samochodów,
jeśli to oni mieli kierować. Dlaczego więc się zgodziła? Dlaczego zaczekała z
nim na holownika? Dlaczego nie odesłała go z kwitkiem, śmiejąc się w twarz z
jego absurdalnego pomysłu?
Zayn szedł tuż za Liamem, który w
z ogromnym podekscytowaniem zmierzał na odpowiednie miejsca na widowni. Lada
moment miał rozpocząć się pokaz taneczny, w którym miała wziąć udział Danielle.
Payne w żadnym wypadku nie mógł przegapić ani sekundy występu, dlatego
nieustannie poganiał chłopaków, by się pośpieszyli. Tuż za nim podążał Niall i
Zayn, który nie czuł się zbyt swobodnie na widowni. Coś było nie tak. Jakby wiedział, że coś się dzisiaj wydarzy.
Harry i Louis mieli dołączyć
nieco później, gdyż wybrali się załatwić „pilną” sprawę. Styles jednak
zapewnił, że przyjdzie - w końcu nie mógł przegapić widoku tańczących dziewcząt
w skąpych strojach. Nie wybaczyłby tego sobie.
Gdy tylko zajęli miejsce, Payne
nieco się rozluźnił, wiedząc, że teraz w spokoju będzie mógł wyczekiwać
występu. Niall sięgnął z podręcznego plecaka po paczkę ciastek, by móc zajadać
się nimi podczas uroczystości. Dla żadnego z chłopaków nie było to czymś nowym,
więc nawet nie zwrócili na to uwagi. Malik siedziałw spokoju, co jakiś
czas rozglądając się po pomieszczeniu, jakby sprawdzając, czy przypadkiem nikt
go nie obserwuje. Było to oczywiście największą głupotą, ponieważ należał do
dość popularnego boys bandu...
- Zaczyna się – zawołał
podekscytowany Payne, szturchając jasnowłosego przyjaciela i tym samym wytrącając
mu ciastko z ręki. Horan z wielkim oburzeniem prychnął na przyjaciela, by po
chwili sięgnąć po kolejną paczkę smakołyków z plecaka, choć nie skończył
jeszcze poprzedniej.
Danielle wystąpiła dopiero
w trzecim układzie tanecznym, a Payne od razu widząc swoją dziewczynę zaczął
głośno klaskać, by dodać jej tym wsparcia. To nieco otrzeźwiło Zayna, który
choć oglądał występ wpatrywał się w przedstawienie zamyślonym wzrokiem. Do
czasu.
Nie stała w pierwszym rzędzie,
lecz w drugim. Nie było to jednak żadną przeszkodą, gdyż widział ją doskonale.
Poruszała się z pełną gracją i wrodzonym wdziękiem. Każdy jej ruch wydawał się
dopracowany do perfekcji. Wyróżniała się z grupy, choć była tak samo
ubrana i uczesana, jak reszta.
Była idealna.
Pod każdym względem.
Przeszli za kulisy, do czego
upoważniały ich plakietki z napisem „VIP”. Zawdzięczali to oczywiście Danielle,
gdyż tylko dzięki niej mogli je otrzymać.
- Byłaś niesamowita – oświadczył
Liam, wręczając swojej dziewczynie bukiet czerwonych tulipanów. – Zjawiskowa!
Niall i Zayn przytulili Dani do
siebie, jednak ten drugi nieustannie rozglądał się po pomieszczeniu w
poszukiwaniu pewnej dziewczyny. Dziewczyny, którą dostrzegł na scenie. Z którą
miał szanse porozmawiać przed występem. Dlaczego nie mógł wcześniej zorientować się,
że pokaz, o którym mówiła szatynka miał tak wiele wspólnego z występem, na
który się wybierał?
- Powiedz, że pójdziecie z nami
na after party – powiedziała błagalnie Peazer, zwracając się do swojego
chłopaka.
- Oczywiście, że pójdziemy –
odpowiedział za Liama Niall, podkradając z rozłożystego stołu, jaki stał
nieopodal nich, zakąski.
- O! – westchnęła Danielle
uderzając się teatralnie w głowę. – A teraz najważniejsze! Pamiętasz
dziewczynę, o której ci mówiłam przed występem?
- Chodzi o twoją przyjaciółkę z
Brighton? – zapytał upewniając się.
- Tak, tak! Co prawda, miała
przyjechać za miesiąc, ale dostała kilka propozycji z teatru i pojawiła się
wcześniej. Na razie nie ma się gdzie podziać, więc zamieszka ze mną.
Payne pokiwał głową uśmiechając
się zachęcająco.
- Zamiast gadać po prostu ci ją przedstawię. – Machnęła ręką, gwałtownie się odwracając, by odszukać wzrokiem wspomnianą w
rozmowie dziewczynę. – Ivy! Chodź na chwilę! – krzyknęła zwracają uwagę nie
tylko dziewczyny, ale również i Zayna. Chłopak z początku chciał jedynie przelotnie
spojrzeć na dziewczynę, jednak gdy tylko zrozumiał, że jest tą samą, której
nachalnie przyglądał się podczas występu, to momentalnie się ożywił. Przybliżył się
do Liama, chcąc znaleźć się w samym centrum wydarzeń.
- Ivy, to jest mój chłopak Liam
– powiedziała wskazując na Payna.
- Ivy Blue – oświadczyła szatynka
ściskając na powitanie jego dłoń. – Miło mi cię
w końcu poznać, Danielle wciąż o tobie opowiada.
- I vice versa.
- A to jego przyjaciele, Zayn i
Niall – dodała wskazując na pozostałych chłopaków. – Harry i Louis, jak widzę
gdzieś się zapodziali, ale poznasz ich na pewno później.
- Niall Horan – oświadczył
farbowany blondyn, ściskając dłoń dziewczyny.
- Zayn Malik – powiedział Mulat, wyciągając w jej stronę rękę, jako ostatni, choć tego dnia miał już okazję
przedstawić się dziewczynie. Nie mógł jedynie uwierzyć, że dotąd nie poznał jej
imienia. Dopiero gdy wysiadła z jego samochodu zdał sobie sprawę, że nie
zapytał o najważniejsze.
- Ivy Blue – powtórzyła,
momentalnie uśmiechając się szerzej i posyłając mu znaczące spojrzenie.
Spojrzenie, które tylko oni mogli zrozumieć. – Jak podobał wam się występ? Nie
zanudziliście się? Powtarzałam choreografowi, że publika uśnie, ale nie chciał
mnie słuchać.
Zayn mimowolnie się uśmiechnął.
- Podobało mi się, naprawdę –
wyznał, posyłając jej uśmiech balansujący na linii nieśmiałości, a pewności
siebie. Nie miał jednak zamiaru mówić dziewczynie, jak bardzo podobały mu się
fragmenty przedstawienia, w których to ona brała udział. Chyba nie byłoby to
stosowne, zważywszy na fakt, że przyszedł przede wszystkim na występ Danielle.
- Jak obejrzę film z występu będę
wiedziała, czy mnie oszukałeś – oznajmiła, szeroko się uśmiechając. Nie maiła
pojęcia, jak cudownie wygląda. Nie miała najmniejszego pojęcia, jak działa na
Malika.
- Zayn ma rację, występ był
świetny – dodał Liam.
- Ivy tak zawsze – machnęła ręką
Danielle. – Choćbyś zebrał milion ludzi, którzy powiedzą, że występ był
genialny ona wybroni się tym jednym, któremu się nie spodobał. Mówi, że zawsze
mogło być lepiej.
Szatynka pokręciła głową z
dezaprobatą.
- Musze lecieć. Widzimy się na
after party? – zwróciła się do nowo poznanych, robiąc krok w tył.
Zayn pokiwał twierdząco głową.
- Do zobaczenia więc –
odpowiedziała z uśmiechem machając w ich stronę i posyłając szczególne
spojrzenie Malikowi.
- A ona gdzie poleciała? –
zapytał Payne obejmując swoją dziewczynę w pasie.
- Ivy jest jak taka mała myszka.
Biega z kąta w kąt – wyznała, śmiejąc się, po czym mocno przytuliła się do swojego chłopaka.
Blue wpatrywała się w pewien punkt na ścianie kalkulując, czy historia
przedstawiona przez chłopaka faktycznie może być prawdziwa. Trudno było jej to
określić, dlatego po dłużej chwili po prostu zrezygnowała, zarzucając chłopaka
kolejnymi pytaniami. Z minuty na minutę będąc przy tym bardziej śmiała.
~*~
Zayn kilkakrotnie próbował
podejść do szatynki, by móc do niej zagadać, aczkolwiek pełen obaw za każdym
razem tchórzył. Decydującą myślą, powodującą, że nadal stał obok swojego
przyjaciela było „co tak właściwie jej powiem, gdy już do niej podejdę?”.
Malik sprawiał wrażenie cichego i nieco
zamkniętego w sobie chłopaka. Nie lubił się narzucać otoczeniu, co łatwo było
zauważyć. Jednak po dłużej znajomości można było spostrzec, że Zayn wcale nie
jest taki cichy, czy też spokojny. Potrafił niejednokrotnie pokazać na co go
stać. Najtrudniejsze jednak było przełamanie się i zrobienie tego pierwszego
kroku.
- Chyba nie każesz mi iść jako
twoje wsparcie? – zaśmiał się Harry, opierając się na ramieniu chłopaka. –
Powiedziałeś, że ci się podoba, więc na co czekasz? Uderzaj do niej, bo zaraz
ktoś inny to zrobi – dodał, wskazując na stojących po drugiej stronie trzech
chłopaków, uważnie śledzących ruchy Ivy, jak i dziewczyny, z którą rozmawiała –
także tancerki.
- Poradzę sobie – powiedział Zayn
nabierając głośno powietrza. Już dawno się tak nie stresował przed podejściem
do żadnej dziewczyn. Z reguły wszystko szło gładko, jakby było to normalną
czynnością. Dlaczego więc przed rozmową z Ivy uginały mu się kolana?
- Mam ci jakoś pomóc? – zapytał
Styles, poruszając znacząco brwiami.
- Ty lepiej trzymaj się od tego z
daleka, Hazza – zagroził Zayn, zmierzając w stronę Blue, która właśnie
odchodziła od swojej rozmówczyni, żegnając się machnięciem ręki.
- Zayn – powiedziała szatynka
zanim ciemnowłosy zdarzył wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. – Przyszedłeś…
- Przecież powiedziałem, że będę
– odpowiedział, jakby obcym głosem. Momentalnie lekko zakaszlał chcąc
przywrócić swoją naturalną barwę.
- Kto by pomyślał – zaśmiała się.
– Może wydawać się to trochę dziwne, nie sądzisz? No wiesz, to całe ponowne
spotkanie…
Chłopak wzruszył ramionami nie
wiedząc, co powinien odpowiedzieć.
- Jak się bawisz? – zapytała
rozglądając się po otoczeniu. – Powiedziałabym, że mają słaby catering, ale to
tylko moje zdanie – oznajmiła ściszonym głosem, przy tym nieznacznie nachylając się do chłopaka, jakby
zdradzała mu największy sekret.
- Niall też tak uważa –
oświadczył, chowając ręce do kieszeni czarnych spodni. – A trzeba przyznać, że
takie słowa rzadko padają z jego ust.
- Widziałeś gdzieś Danielle?
Wszędzie jej szukam. – Zmieniła gwałtownie temat, ponownie rozglądając się po
pomieszczeniu. Była strasznie roztrzepana.
- Pewnie zniknęła gdzieś z Liamem
– odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Muszę ją znaleźć – oznajmiła z
uśmiechem, jakby przygotowywała się do wykonania najlepszego planu w jej życiu.
– Do zobaczenia później, co?
- Poczekaj – zawołał gwałtownie
Zayn, gdy dziewczyna zrobiła już krok w prawo. Zatrzymała się jednak,
spoglądając na Mulata wyczekująco.
- Chciałem… - zaczął urywając
gwałtownie. – Znaczy…
Nagle muzyka diametralnie się z
mieniła, a w głośnikach rozbrzmiała piosenka Carly Rea Jepsen - „Call Me
Maybe”.
Durne słowa wirowały w powietrzu, śląc bezpośrednią wiadomość do dziewczyny
"Hey, I just met you, and this is crazy,
"Hey, I just met you, and this is crazy,
but here's my number, so call me, maybe?"
Zayn zaklął pod nosem, gdy
zarówno on, jak i Ivy odwrócili się w stronę miejsca, gdzie DJ powinien
serwować muzykę. Zamiast niego jednak dostrzegli Harrego Stylesa,
uśmiechającego się do nich szeroko z wyciągniętym ku górze kciukiem.
- To twój przyjaciel? – zapytała
wskazując na loczka. – Harry?
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz
– powiedział, chcąc brzmieć, jak najbardziej przekonywująco. – Nawet go nie
znam.
- Uwierzyłabym ci, gdyby nie
fakt, że Danielle pokazała mi zdjęcia – uśmiechnęła się promiennie. –
Wiedziałam, że skądś cię kojarzę…
Z głośników doszła ich kolejna
zmiana piosenki, tym razem jednak utworem okazała się autorska piosenka One
Direction - „Should’ve Kissed you”.
- Zabiję go – oświadczył dość
przekonywująco Zayn.
- Dlaczego? – zaśmiała się Ivy,
na co Malik odetchnął z ulgą. Dziewczyna widocznie była nieświadoma przesłania
piosenek Harrego. – Wydaje się dobrze bawić.
Mulat wzruszył ramionami.
- O Danielle! – zawołała szatynka, niespodziewanie wskazując na przechodzącą nieopodal dziewczynę. – Sama się
znalazła. Do zobaczenia później, Zayn – dodała zmierzając w stronę
przyjaciółki.
Tak, Ivy zdecydowanie była taką
małą myszką, pędzącą z jednego miejsca w drugie, będąc tym zupełnie
pochłonięta. Była dość roztrzepaną osobą, ale to ani trochę nie przeszkadzało
Malikowi. Wręcz przeciwnie. Sądził, że ma to swój ogromny urok.
~*~
Harry mozolnym krokiem podszedł do
swojego przyjaciela, by chwilę później zasiąść tuż obok niego na krześle.
Wiedział, że Zayn jest bezsilny i choć bardzo chciał, to nie mógł mu pomóc. Pragnął w
jakiś sposób go wesprzeć, a wiedział, że najlepszym rozwiązaniem będzie po
prosu jego obecność.
- Niall mówił, że rozmawiałeś z Ivy – zaczął niepewnie.
- To wszystko jest bez sensu – westchnął Mulat. – Ona mnie nie pamięta.
Nie ma pojęcia kim jestem.
- To minie – zapewnił Styles, sam chcąc wierzyć w swoje słowa. – Lekarz
powiedział, że z czasem pamięć może wrócić.
- Powiedział również, że każdy umysł jest inny i nie może niczego
stwierdzić „na pewno” – dodał Malik.
- Z takim nastawieniem to na pewno nic się nie uda – prychnął Styles, karcąc przyjaciela. Po chwili szybko zmienił temat: - Co ci powiedziała?
- Pamięta Danielle, w końcu przyjaźniły się niemalże od zawsze, ale nie
ma pojęcia, dlaczego przyjechała do Londynu. To tak, jakby część tego, kim jest
została wymazana.
- Może kiedy zobaczy kim była przy tobie wszystko się zmieni? –
westchnął Harry, nie tracąc nadziei. – Dlaczego nie jesteś z nią?
Zayn spojrzał na niego, jak na idiotę. Czasami Styles nie rozumiał
postawnych rzeczy.
- Dla niej jestem zupełnie obcym facetem.
to, jak opisałaś sposób, w jaki się poznali jest dla mnie osobiście poruszające.. dosłownie tak, jakby to się stało naprawdę! i cholera, to dziwne, ale czuję, jakbym znała Danielle osobiście. Kocham, jak przez czytanie blogów przybliżam się do 1D, zupełnie, jakbym ich znała. Dzięki, że piszesz tak, że jest to możliwe. Przeczytałam 7 rozdziałów-wciąż nie mogę się pogodzić z faktem, że Zayn jest dla niej obcy. kocham też wspomnienia Zayna, jak tylko widzę tą kursywę od razu się cieszę. To mój ulubiony 'fragment' Twojego blogowania tu.
OdpowiedzUsuńBoże, te wszystkie opisy... cudownie piszesz, serio! :) poryczałam się przy tej scenie gdy Ivy się spytała kim jest Zayn. Matko, tak mi go szkoda :( Jesteś okrutna! xd czy oni nie mogą uprawiać romantycznego seksu, jak to jest w większości opowiadaniach? Chociaż nie, bo wtedy ten fanfiction nie byłby tak niepowtarzalny i niezwyķły jak jest teraz. Powiem, że bardzo mnie zaciekawiłaś chociaż to jest pierwszy rozdział. Widziałam już pierwsze zdania epilogu i - szczerze mówiąc - boję się go czytać. Wow, to dziwne. Na poważnie. Nigdy nie ryczę, nigdy się nie boję. Kurde, czuję się teraz jak Malik w tym opowiadaniu xd wracając do tematu... boję się, że ktoś umrze. Że stanie się coś złego. Niby to nie działo się w życiu realnym a już na samą myśl mam łzy w oczach. Jakim cudem? O.o
OdpowiedzUsuńBuziole,
Vicky xx
Żałuję , ze dopiero teraz trafiłam na tego bloga ! :)) . Jest genialny cudownie opisałaś jak się poznali . Jednym słowem Zajebiste . MASZ TALENT.!
OdpowiedzUsuńJa też zaluje ze trafiłam tu po tylu latach dopiero. ich spotkanie było po prostu opisane neismaowicie. Malik z takim wydaniu mi wg nie pasuje bo po 2 latach Mailka przedstawia się jako jakiegoś agresywnego i psychicznego kolesia, ale twpje ff to dla mnie taka mila odmiana:)
OdpowiedzUsuńhahaha muzyka Hazzy:D smialam się jak glupia:D hahaha
nie no nie mogę:D hahaha @Jestemsobaxx mój TT