Spacer ulicami Londynu wbrew pozorom wcale nie był taki spokojny, jakby
można było przypuszczać. Ivy nie czuła się komfortowo, kiedy jakieś dziewczyny
przechodząc obok niej i Zayna zatrzymywały się na chwilę, by móc zrobić sobie z
nimi zdjęcie. Dziewczyna z początku starała się nie grymasić, wiedząc, że
przecież jest tu z Malikiem, jednak po kilku przystankach stała zupełnie z boku
wyciągając największy argument z kieszeni – przecież to Zayn jest tutaj
gwiazdą. Momentalnie odwracała wzrok, gdy ktoś z drugiej strony ulicy wskazał
na nią i Zayna palcem, wyjmując mechanicznie telefon, by zrobić zdjęcie na
potwierdzenie, że ich widział.
- Tak było zawsze? – zapytała nieśmiało mulata, nie chcąc wyjść na
osobę trzymającą nos za wysoko, ale po prostu nie czuła się komfortowo.
Niektóre osoby z ciepłym uśmiechem pytały ją o samopoczucie i choć poczuła
wtedy nagłe ciepło wypełniające jej serce faktem, że ktoś się o nią troszczy,
wciąż zainteresowanie ludzi zdecydowanie jej nie odpowiadało. Ale musiała się
chyba zacząć na nowo do tego przyzwyczajać.
Zayn nagle skręcił w szeroką uliczkę prowadzącą do dość sporego
warsztatu samochodowego. Ivy momentalnie się rozpromieniła, przypominając sobie
o swoim ukochanym samochodzie, który na nieszczęście obniósł dość poważne
uszkodzenia w wypadku. Choć wiedziała, że nie jest z nim ciekawie, Zayn do tej
pory nie wyjaśnił jej, jak bardzo.
- Fred! – zawołał Malik, a wnet zza ściany w zakładzie wyłonił się
dobrze umięśniony mężczyzna, ubrany w białą podkoszulkę i sprane jeansy. Od
razu na myśl przywoływał typowego młodego mechanika.
Zavy momentalnie rzuciła się w stronę mężczyzny z taką siłą, że
trzymająca ją Rowena musiała puścić smycz.
Fred mechanicznie uklęknął i nie tracąc czasu zaczął rozpieszczać czworonoga.
- Jak się ma Fernando? – zapytał Zayn, sprawiając tym, że Ivy spojrzała
na niego zaskoczona.
Nie pamiętała ani jednego dnia spędzonego z tym chłopakiem, dlatego nie
miała pojęcia, że on również używał
imienia wymyślonego przez nią dla ukochanego samochodu.
- Ostatnio nie zajmuję się niczym innym, jak tylko twoim samochodem,
Ivy – wyjaśnił chłopak, wprowadzając dziewczynę w lekkie zdezorientowanie,
bowiem nie miała pojęcia, czy on wie o jej utracie pamięci. – Ale za jakieś dwa
dni będzie gotowy.
- Chcesz mi powiedzieć, że siedzisz przy nim całymi dniami i nocami? –
zapytał Zayn, wkładając obie ręce do kiszeniu spodni, gdy cała trójka stała tuż
obok siebie, a pomiędzy nimi przechadzała się Zavy i próbowała ciągłym
ocieraniem się o ich nogi namówić do głaskania po grzbiecie.
- Powiedziałeś, że to pilne, tak? – przypomniał mu chłopak.
- Masz coś zimnego w lodówce? – zapytał Zayn, diametralnie zmieniając
temat. Nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę zaplecza.
Ivy zdecydowanie nie podobało się nagłe zniknięcie Malika. Zostawił ją
właśnie sam na sam z mechanikiem, którego w ogóle nie znała. Nie miała pojęcia,
o czym może z nim porozmawiać.
- Dożo miałeś z nim roboty? – zapytała cicho, ledwie słyszalnie.
Zaśmiał się.
- Sama spójrz – rzekł, prowadząc ją do tablicy korkowej znajdującej się
nieopodal nich. – Powiesiłem je tutaj trochę w ramach reklamy. Jak przyjdą
klienci i zobaczą, że zamieniłem go w ósmy cud świata momentalnie przybędzie mi
trochę zamówień. Kto wie, może wyślę to do MTV i pomogę im w tworzeniu tego
zajebistego programu.
Ivy zamurowało. Przyglądała się fotografii swojego samochodu, który w
istocie ani trochę go nie przypominał. Był to po prostu wrak jakieś bryki. Jak
dla niej nadawał się jedynie na złom.
- Mój boże – westchnęła. -
Przywrócenie go do świata żywych graniczy z cudem!
- W moim warsztacie mają miejsce same cuda – zaśmiał się, po czym
wskazał jej odległe miejsce w pomieszczeniu, gdzie znajdował się jej ukochany
samochód, jednak już w dużej mierze nie przypominał tego czegoś ze zdjęcia.
- Przecież sprowadzenie go do takiego stanu wymaga mnóstwa pieniędzy –
oświadczyła, zmierzając w stronę samochodu.
- Tym się w ogóle nie przejmuj –
Fred machnął ręką w taki sposób, jakby starał się odgonić od siebie
muchę. – Zayn już wszystkim się zajął.
Ivy spojrzała na niego w lekkim zdezorientowaniu zupełnie nie wiedząc,
co ma na to odpowiedzieć. „Zayn już wszystkim się zajął” wcale nie stawiało jej
w dobrym świetle.
- Trzymaj – doszedł ją nagły głos mulata, który wyciągał w jej stronę
puszkę zimnej coli. – Kiedy możemy się
zgłosić po odbiór Fernanda? – zapytał spoglądając z uśmiechem na Freda.
- Do końca tygodnia będzie jak nowy – oznajmił z szerokim uśmiechem
mężczyzna, po czym niespodziewanie się odwrócił i sięgnął po kartonowe pudełko.
- To rzeczy, które były w samochodzie – powiedział z uśmiechem do Ivy,
jednak karton podał Malikowi. – Udam, że wcale nic nie widziałem, a ty udasz,
że mi wierzysz – dodał próbując się nie roześmiać.
Ivy jednak nie miała pojęcia, o co może mu chodzić.
~*~
Rowena przysiadła na wielkim sypialnym łóżku układając przed sobą
kartonowe pudło przyniesione z warsztatu. Chciała się jak najszybciej
dowiedzieć, o co chodziło Fredowi. Była jednak przekonana, że z pewnością
spostrzegł coś, co mogłoby wprawić ją w zakłopotanie, gdyby tylko wiedziała, co
jest w środku.
Nie mogąc już wytrzymać wysypała jego całą zawartość na łóżko, a na jej
twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech. W jej samochodzie zawsze
znajdowało się mnóstwo kaset i choć mało kto w tych czasach ich używał, Ivy
była ich niezaprzeczalną zwolenniczką. Nazwy kultowych zespołów – AC/DC, Pink
Floyd, Nirvana - były dla niej w końcu czymś znajomym, czymś, co zdecydowanie
należało do niej. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy spod kaset wystawała
płyta One Direction. Nie wiedziała, czy w Fernandzie został zmieniony
odtwarzacz i mogła także używać już płyt CD, ale zdecydowanie to jej się
spodobało. Podbiegła szybko do wieży stojącej po stronie pokoju Zayna i włożyła
w odpowiednie miejsce dysk. Po chwili rozległy się pierwsze nuty piosenki „What
Makes You Beautiful”.
Dziewczyna momentalnie zaczęła tańczyć w rytm piosenki, zupełnie zapominając, że drzwi pokoju są
otwarte. Wykonywała najdziwniejsze ruchy, których w żaden sposób nie mogła
kontrolować.
- So c-come on! – zawołała,
zupełnie nie mając pojęcia skąd zna dalsze słowa. Śpiewając je wykonała
szaleńczy ślizg zupełnie nieumyślnie zwracając się ku drzwiom, w których stał
Zayn, próbujący nie roześmiać się gwałtownie. Jednak chłopak w żaden sposób jej
nie onieśmielił, co więcej, spowodował, że kontynuowała swoje dzikie wygibasy.
- You got it wrong! – dodała
podchodząc do niego znacznie bliżej. – To prove I'm right I put it in a so-o-ong!
Zbliżyła się do Zayna jeszcze o krok
- I don't know why, You're being
shy – zaśpiewała, teatralnie wzruszając ramionami. - And turn away when I look into your e-e-eyes... – dodała unosząc
palca wskazującego i środkowego, wymierzając nimi w oczy chłopaka.
Zayn zaśmiał się melodyjnie zupełnie zauroczony dziewczyną. Dokładnie
taką ją pamiętał. Zawsze jej lekkość bycia i zwariowane pomysły poprawiały mu
nastrój, choć mogłoby się wydawać, że nic na to nie wpłynie. Ivy miała tą
niezwykłą moc manipulowania jego humorem.
- Całkiem fajna piosenka, wpada w ucho – powiedziała szeroko się do
niego uśmiechając. Znajdowali się niebezpiecznie blisko siebie.
- Widzę – zaśmiał się Zayn, gdy nagle uświadomił sobie jedną rzecz. –
Skąd znałaś słowa?
Ivy zastygła, zaczynając się sama nad tym zastanawiać, ale żadne mądre
rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy.
- Nie wiem – wzruszyła bezradnie ramionami. – Po prostu znałam…
Patrzyła w jego czekoladowe oczy, tak pełne nadziei, że bała się
powiedzieć coś więcej, by go nie rozczarować. Ale przypomniała sobie o czymś
innym, znacznie ważniejszym.
- Fred powiedział mi, że opłaciłeś już naprawę samochodu – powiedziała.
Nie chciała poruszać tego tematu w warsztacie, ale obiecała sobie, ze
porozmawia o tym z Malikiem, gdy wrócą do domu.
Wzruszył ramionami.
- Fernando zasługuje na najlepszego mechanika. Zresztą u Freda bywał
tak często, że zapewne zdążyli się już do siebie przyzwyczaić.
- Oddam ci wszystko, co do grosza – powiedziała patrząc prosto w
czekoladowe oczy Zayna, które momentalnie lekko przygasły.
- Nie chcę, żebyś cokolwiek mi oddawała, Ivy.
- Ale… To są twoje pieniądze – przypomniała mu. – Nie moje.
- Właśnie, to są moje pieniądze – powiedział z delikatnym uśmiechem,
który niemalże krzyczał „więc zrobię z nimi, co tylko będę chciał”.
Szatynka pokręciła głową z dezaprobatą, po czym ponownie podeszła do
łóżka, na którym leżały rozrzucone rzeczy z kartonu. Sięgnęła po kilka kartek,
które okazały się być fotografiami przedstawiającymi nikogo innego, jak tylko
Zayna. Były trochę wyszczerbione, z powodu wypadku, jednak ich urok w żaden
sposób nie zaniknął.
Zaśmiała się nagle już rozumiejąc, o co Fredowi chodziło.
- Tylko spójrz – oznajmiła pokazując mulatowi zdjęcie, na którym
smacznie spał tuż obok pluszowego Słonia Thomasa, należącego do Ivy. Na drugim
zdjęciu Zayn robił obrażoną minę podczas gdy jakaś jasnowłosa dziewczyna go
obejmowała, zaś na trzecim z szerokim uśmiechem na twarzy stał w znakomitym
kostiumie Hot-doga.
- No wiesz, całkiem do twarzy ci w tym wdzianku – oznajmiła, próbując
się nie roześmiać. – To zrozumiałe, dlaczego wszędzie ze sobą woziłam to
zdjęcie.
Malik niespodziewanie dźwignął dziewczynę układając ją na łóżku, by
chwilę później zacząć ją gilgotać. Doskonale wiedział, jak to na nią działa.
Nawet teraz nie mogła przestać się śmiać, a jedyne co dało się usłyszeć to
błaganie o litość.
~*~
Zayn leżał na swoim materacu, znajdującym się tuż przy łóżku, na którym
siedziała Ivy z komputerem na kolanach. Wspólne wieczory zwykli spędzać
zupełnie w inny sposób, ale teraz Malikowi wystarczała sama obecność
dziewczyny. Wystarczyło, że była obok. Niezmiernie się cieszył, że pomimo braku
pamięci, co oznaczało, że Zayn był jej zupełnie obcą osobą, postanowiła wrócić
do domu. Był jej za to niezmiernie wdzięczny.
Ivy nagle roześmiał się głośno tym samym zwracając na siebie uwagę
Zayna, który unosząc się na łokciach spojrzał wyczekująco na dziewczynę.
- „Zayn Malik wraz ze swoją partnerką Ivy Blue udali się dzisiaj na
romantyczny spacer ulicami Londynu. Oczywiście nie obyło się bez wielu
czułości. Świadkowie przyznają, że para nie mogła się od siebie oderwać. Czyżby
wypadek partnerki Malika zbliżył ich do siebie jeszcze bardziej?”- zaczęła
szatynka, czytając jeden z wielu artykułów, jakie ukazały się w sieci. – Dodali
też zdjęcia – powiedziała gestem ręki przywołując Zayna.
Chłopak bez zastanowienia szybko usiadł tuż obok dziewczyny, uważnie
śledząc ekran komputera.
- Czułości? – podchwyciła. – My nawet nie stykamy się palcem –
prychnęła. Jednak po chwili pożałowała swoich słów.
- Nie przejmuj się, tu chodzi tylko i wyłącznie o wzbudzenie sensacji –
wyjaśnił wzruszając ramionami.
Miał nadzieję, że dziewczyna zechce mu coś jeszcze pokazać, by nie
musiał wracać na swój niewygodny materac, a zamiast tego spędzić chociaż
jeszcze kilka minut u jej boku.
Szatynka popatrzyła na niego z pewną nieśmiałością, dopiero teraz
uświadamiając mu, że siedzi obok niej z nagim torsem. Zaynowi zupełnie
wyleciało z głowy, że „nie zna” tego widoku, więc zapewne nieco ją rozprasza.
Musiał jednak przyznać, że to właśnie Ivy zawsze była najlepsza w rozpraszaniu
człowieka i robiła to nawet teraz, zupełnie nieświadomie.
Zayn bardzo wyraźnie pamiętał, każdą jej próbę rozpraszania go, gdy
próbował skupić się na pracy. Należy jednak zaznaczyć, że i on nie pozostawał
jej dłużny.
Na wspomnienie tamtych chwil mimowolnie się uśmiechnął.
Zayn wyszedł z łazienki w bojowym
nastroju. Ivy wygoniła go z pokoju
tłumacząc się, że mam do zrobienia niezwykle ważną rzecz, jaką było
dopracowanie układu na jeden z wielu pokazów tanecznych, w których brała
udział. Była tym zupełnie pochłonięta, gdyż wiedziała, że większość grupy nie
opanowała wszystkich kroków do perfekcji. Każdy kto znał Ivy wiedział, że
właśnie perfekcja w tańcu jest dla niej najważniejsza. Nie chciała zaliczyć
żadnej wpadki, dlatego po raz kolejny śledziła w komputerze nagranie z próby,
by zweryfikować każdy nawet ten najdrobniejszy błąd.
Malik jednak nie odczuwał tego,
jako najpilniejszą sprawę na świcie, a w jego głowie kłębiło się wiele myśli,
jednak żadna nie była związana z pracą; przynajmniej nie umysłową. Położył się
tuż obok dziewczyny, a jego usta wygięły się w łobuzerskim uśmiechu. Jednak
uwaga Ivy dopiero po chwili spoczęła na chłopaku, w momencie kiedy odchrząknął..
- Zayn – jęknęła dziewczyna
spoglądając, na chłopaka, który okazał się być zupełnie nagi. – Dobrze wiesz,
że mam sporo pracy. Muszę to jak najszybciej skończyć.
Malik pozostawał jednak nieugięty
i chcąc ponownie zwrócić uwagę dziewczyny złapał ją za łokieć, by przyciągnąć Rowenę
bliżej siebie. Ta jednak szybko wyrwała się, nie odrywając wzroku od ekranu. Po
chwili uniosła komputer.
- Zayn, naprawdę, nie mam teraz
czasu. Muszę to skończyć – wyjaśniła, kierując się prosto do łazienki, gdzie
jak sądziła znajdzie więcej spokoju, a przede wszystkim nie będzie leżał obok
niej zupełnie nagi chłopak, usiłując ją zdekoncentrować.
Malik zerknął na zegarek,
odliczając w głowie. Trzy, dwa…
- Pieprzyć to! – powiedziała
nagle Ivy, wychodząc z łazienki w locie zdejmując z siebie bluzkę. Kierowała
się prosto w stronę Zayna, który z tryumfalnym uśmiechem uniósł się lekko.
Objął dziewczynę w pasie, by zaraz złożyć na jej ustach namiętny pocałunek.
Przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej, a po chwili leżała już na miękkim
materacu…
- Zayn? – doszedł go nagle głos dziewczyny, która przyglądała się jego
uśmiechniętej buzi z lekkim zdezorientowaniem. – Wszystko w porządku?
- O tak – odpowiedział wesoło, by po chwili sturlać się z łóżka na swój
materac. Uświadamiając sobie, jak wspomnienia mogą podnieść człowieka na duchu,
marzył o tym, by dziewczyna przypomniała sobie o wszystkim jak najszybciej, by
mogli wrócić do tego, co było.
Obawiał się jednak, że to może nigdy nie nadejść. Dlatego, musiał być
przygotowany na coś jeszcze, a mianowicie na powtórne rozkochanie w sobie
dziewczyny. Choć wydawało mu się to niemożliwe, bo przecież nie miał pojęcia,
dlaczego wybrała właśnie jego, był gotów podjąć każdą próbę, by odzyskać Ivy. W
końcu wspomnienia były zbyt cenne, by je tracić.
czemu Malik nie siedzi obok mnie z nagim torsem? Oh God, why? Kocham Ivy, zareagowałabym tak samo jak ona, widząc nagiego Zayna... hahahha! <3 ps widząc każdy wers WMYB czytałam go śpiewająco.
OdpowiedzUsuń