poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 1 - I saw an angel. Of that I'm sure.

Dziewczyna z burzą loków na głowie zapukała niepewnie do sali, w której leżała jej przyjaciółka, by sekundę później otworzyć drzwi. Weszła do środka spokojnym krokiem, a Ivy szybko spojrzała w jej stronę. Na twarzy szatynki od razu pojawił się ciepły uśmiech.
- Danielle? – zapytała z niedowierzaniem, lekko unosząc głowę, by móc lepiej przyjrzeć się dziewczynie. – Co ty tutaj robisz?
            Danielle była równie częstym gościem w szpitalu, co jej chłopak. Jednak, wczoraj musiała pilnie wyjść, by załatwić jedną sprawę. Pech chciał, że właśnie wtedy Ivy się obudziła. Liam oczywiście od razu, gdy dowiedział się od dramatycznym wydarzeniu, jakim była utrata pamięci przez dziewczynę, zadzwonił do Peazer, by powiedzieć w jakim stanie znajduje się jej przyjaciółka. Dziewczyna rzucając wszystko i na powrót pojechała do szpitala, mając nadzieję, że pamięć Blue obejmuje wspomnienia związane z ich znajomością.
- Leżysz w szpitalu po wypadku samochodowym i pytasz, co ja tu robię? – westchnęła podchodząc do szpitalnego łóżka, by od razu złapać dłoń szatynki. – Doprawdy…
Ivy momentalnie zrzuciła z siebie maskę, którą nosiła przez ostatnie godziny, a z jej oczu pociekły łzy. Zanim w pomieszczeniu pojawiła się Danielle czuła, że znalazła się w tym wszystkim zupełnie sama.
- Nie mam pojęcia, co tu się dzieje – wyznała drżącym przez płacz głosem. – Kim są ci wszyscy ludzie?
Peazer momentalnie przysunęła się do dziewczyny, by móc ją objąć i pozwolić się wypłakać.
- Wszystko będzie dobrze, kochanie – zapewniła spokojnym głosem. – Wszystko ci wytłumaczę…

~*~

            Zayn nie pojawił się w pokoju Ivy od momentu, kiedy się obudziła. Nie miał jednak zamiaru opuszczać szpitala. Choć wiedział, że Danielle jest u boku szatynki, cały czas wydawało mu się, że dziewczyna jest osamotniona. Starał się postawić w jej sytuacji, by móc spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, ale za każdym razem jedyne, co czuł, to narastający ból w klatce piersiowej. Wydawało mu się, że traci oddech, gdy wspominał jej pusty wzrok, gdy na niego spoglądała.
Nie pamiętała go.
            Podniósł głowę, gdy usłyszał kroki. Szybko wstał z plastikowego krzesła, stając niemalże na baczność, gdy tylko spostrzegł zmierzającą w jego stronę szatynkę o przecudownych czekoladowych oczach.
- Ivy – szepnął, zdając sobie, że jego głos brzmi nienaturalnie.
Dziewczyna zawiązała mocniej szlafrok, chcąc znacznie bardziej zakryć swoje ciało. Zupełnie tak, jakby wstydziła się przed chłopakiem swojego niecodziennego wyglądu. Brak makijażu, włosy w nieładzie i stary szlafrok. Tyle że nie zdawała sobie sprawy, iż dla chłopaka może być to najpiękniejszy widok na świecie.
- Danielle opowiedziała mi o tobie, Zayn – wyjaśniła, stając przed nim w bezpiecznej odległości. Zachowywała dystans. – Przepraszam, że nie jestem w stanie sobie ciebie przypomnieć.
Nie miała pojęcia, jak wielki ból sprawiła mu tymi słowami.
- Lekarz mi wszystko wyjaśnił – oznajmił, starając się podtrzymać jej wzrok. – Nie przepraszaj, to nie twoja wina.
Pokiwała głową zupełnie nie wiedząc, jak powinna się zachować.
- Więc, jesteś moim chłopakiem – dodała nieśmiało, siląc się na uśmiech.
- Już jedenaście miesięcy, Ivy. Albo dopiero.
Zasiadła na krześle, przywierając mocno do jego oparcia.
- Jak nam się układało? – zapytała, widząc, że chłopak siada obok niej. Zadawanie mu pytań o ich wspólne życie było dla niej całkowicie niezręczne. Wydawało jej się nawet nieco głupie, jednak był to jedyny sposób, by czegokolwiek się dowiedzieć. Owszem, Danielle powiedziała jej naprawdę wiele, jednak, czy przyjaciółki aby na pewno zawsze wszystko wiedzą o swoich wzajemnych związkach? – Dani mówiła, że zamieszkaliśmy razem. Brzmi poważnie.
- Mieszkamy ze sobą niespełna dwa miesiące – wyjawił. – To kawalerka, ale z ogromną kuchnią. Chociaż ten fakt może cię nie przekonywać, bo gotujesz fatalnie.
Dziewczyna zaśmiała się cicho, czując, jak w towarzystwie chłopka znacznie się rozluźnia. Z jednej strony był dla niej kompletnie obcy, jednak z drugiej widziała w nim coś znajomego.
- Brzmi znajomo – powiedziała z nieznacznym uśmiechem. – Podobno poznaliśmy się na  jakimś pokazie tanecznym – zaczęła kolejny temat, chcąc dowiedzieć się o swoim życiu, jak najwięcej. Musiała zrozumieć kim jest.
Zaynowi ten dzień momentalnie stanął przed oczami.
Tyle że nie poznali się na pokazie tanecznym, tylko kilka godzin wcześniej...

Lubił jeździć samochodem bez celu. Była to dla niego chwila relaksu, moment, kiedy mógł się zastanowić, co chce robić dalej. W pewien sposób go to wyciszało. Ale zdecydowanie wolał robić to wieczorami, by czasem nawet się zatrzymać i poobserwować z ukrycia, jak żyją inni. Tym razem na przejażdżkę ulicami Londynu i poza jego granice wybrał się po południu. Musiał nabrać dystansu, odetchnąć.
 Pochłonięty swoimi myślami nie zauważył jej od razu. Dopiero, gdy przejechał obok, spostrzegł stojącą dziewczynę przy swoim, już zepsutym, samochodzie. Długo się nie zastanawiając gwałtownie skręcił i zatrzymał się na poboczu dwupasmówki. Stała do niego tyłem machając fragmentem materiału, by nieco zmniejszyć nagły dym, wydobywający się z już otwartej maski samochodu.
- Przepraszam - zagaił. - Pomóc pani?
Dziewczyna dopiero wtedy się odwróciła. 
Zayn zatrzymał się niespodziewanie, znacznie oszołomiony jej urodą. Szatynka uśmiechała się do niego, ukazując przy tym rząd śnieżnobiałych zębów. Jej czekoladowe oczy rozpromieniły się, a włosy wciąż falowały na wietrze.
- O ile zna się pan na mechanice samochodowej…
- Zawsze mogę spróbować - oświadczył, niepewny swojej wiedzy w tej dziedzinie. Choć dawniej razem z kolegami nieco grzebali w starych autach, nie było to nic profesjonalnego.
            Podszedł bliżej, posyłając jej promienny uśmiech. W głowie próbował ułożyć jakieś sensowne zdanie, by móc w luźny sposób rozpocząć rozmowę, jednak nagle słowa kompletnie wyleciały mu z głowy. Jakby przestał posługiwać się swoim ojczystym językiem.
Dziewczyna zmrużyła oczy, posyłając mu przenikliwe spojrzenie. Wydawało jej się, że już gdzieś widziała tego chłopaka, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie.
- Ja chyba pana skądś znam – zaczęła, ani na chwilę nie spuszczając z niego wzroku.
- Proszę, mów mi Zayn – oświadczył, czując, że na nowo odzyskuje język w buzi.
- Serio, znamy się? – zapytała dociekliwie. Nie mogła pozbyć się tego dziwnego wrażenia, że gdzieś już go widziała.
Zayn nie miał zamiaru zdradzać swojej tożsamości. Po raz pierwszy od dawna dziewczyna nie skakała przy nim z piskiem, prosząc o autograf.
- Uwierz, zapamiętałbym – odpowiedział. Nie skłamał przecież. Nie znali się wcześniej.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, ponownie spoglądając na swój samochód. Za jej spojrzeniem podążył także Malik.
Ford CaproMk I Perana z 1970 roku - zdecydowanie zabytek. Takimi samochodami się już nie jeździ.
Mulat z uwagą przyglądał się żółtej, znacznie wyblakłej już karoserii. Takimi autami  jeździli jedynie fanatycy starych samochodów, nie młode dziewczyny.
- Twój? – zapytał wskazując na pojazd z lekką niepewnością.
- Należał kiedyś do mojego ojca, ale gdy zrobiłam prawo jazdy, to mi go oddał.
- Jestem w szoku, że to w ogóle jeździ. A raczej, jeździło.
Dziewczyna otworzyła zszokowana usta, momentalnie głaszcząc samochód po karoserii.
- Teraz to już na pewno nie pojedzie. Nie możesz przychodzić i ot tak obrażać Fernanda. Za kogo ty się masz?
- Nazwałaś swój samochód? – zdziwił się Mulat, dotąd przekonany, ze robią tak jedynie mężczyźni. Nawet nie spostrzegł momentu, w którym przeszli na „ty”.
- Dobrze, zobaczmy co zawiodło – oświadczył, zbliżając się znacznie do maski samochodu. Dzięki temu stał tuż obok dziewczyny, co bez wątpienia mu się podobało.
Krótkie rozeznanie wystarczyło, by Zayn mógł stwierdzić, że sam nie jest w stanie naprawić problemu.
- Musisz zadzwonić po holownika. Zabiorą Fernanda do warsztatu. Ja niestety nie jestem w stanie ci z tym pomóc.
Szatynka, choć wiadomość nie należała do tych najlepszych, uśmiechnęła się na dźwięk wypowiadanego przez chłopaka imienia samochodu. Po chwili jednak szybko się otrząsnęła.
- Już to zrobiłam. Po prostu miałam nadzieję, że uda mi się to odwołać. To nie najlepszy dzień na ekscesy z Fernandem.
- Wielki dzień? – podchwycił Malik, zupełnie zapatrzony w dziewczynę. Nie mógł uwierzyć, że może mu się tak dobrze rozmawiać z zupełnie nieznaną osobą. Nie miał pojęcia, dlaczego, ale podobało mu się to i nie miał zamiaru tego zbyt szybko przerywać..
Dziewczyna mimowolnie zerknęła na zegarek krzywiąc się.
- Holownik będzie za piętnaście minut – wyjaśniła. – Przynajmniej, tak powiedział. Czyli będę miała jakąś godzinę na dotarcie na miejsce, przygotowanie się do występu i wysłuchanie kazania na temat spóźniania się.
- Występu? – zagaił.
- Trochę tańca, trochę gry aktorskiej – machnęła ręką.
- Zawiozę cię – zaproponował Zayn.
- Myślisz, ze wsiądę do samochodu z zupełnie nieznanym mi mężczyzną? – zaśmiała się. – Moja mama zawsze powtarzała, bym nie ufała ludziom z tatuażami – wyjaśniła przelotnie wskazując dłonią na jego ręce i próbując brzmieć, jak najbardziej poważnie.
- Dlatego zrobiłaś sobie własny? – zaśmiał się, uświadamiając dziewczynie, że zdołał dostrzec jej tatuaż. Ubrana była w czarną, luźną  sukienkę na ramiączka, która pod pachami miała znaczne wycięcia, ukazujące znajdujący się tam rysunek. Zayn nie był w stanie odczytać, co dokładnie się tam znajduje, ponieważ nie był wystarczająco blisko.
Szatynka roześmiała się cicho, zdecydowanie będąc pod wrażeniem jego spostrzegawczości.
- Przynajmniej wiesz, że i mi nie możesz ufać. – Wzruszyła ramionami i delikatnie się uśmiechnęła.
- Poważnie – powiedział po chwili. – Mieszkam w centrum Londynu, przynajmniej pozwól się odwieźć.
Nie powinna mu zaufać. Nie powinna wsiadać z nim do samochodu, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie ufała innym kierowcom. Z wielkim oporem wsiadała ze znajomymi do samochodów, jeśli to oni mieli kierować. Dlaczego więc się zgodziła? Dlaczego zaczekała z nim na holownika? Dlaczego nie odesłała go z kwitkiem, śmiejąc się w twarz z jego absurdalnego pomysłu?


Zayn szedł tuż za Liamem, który w z ogromnym podekscytowaniem zmierzał na odpowiednie miejsca na widowni. Lada moment miał rozpocząć się pokaz taneczny, w którym miała wziąć udział Danielle. Payne w żadnym wypadku nie mógł przegapić ani sekundy występu, dlatego nieustannie poganiał chłopaków, by się pośpieszyli. Tuż za nim podążał Niall i Zayn, który nie czuł się zbyt swobodnie na widowni. Coś było nie tak. Jakby wiedział, że coś się dzisiaj wydarzy.
Harry i Louis mieli dołączyć nieco później, gdyż wybrali się załatwić „pilną” sprawę. Styles jednak zapewnił, że przyjdzie - w końcu nie mógł przegapić widoku tańczących dziewcząt w skąpych strojach. Nie wybaczyłby tego sobie.
Gdy tylko zajęli miejsce, Payne nieco się rozluźnił, wiedząc, że teraz w spokoju będzie mógł wyczekiwać występu. Niall sięgnął z podręcznego plecaka po paczkę ciastek, by móc zajadać się nimi podczas uroczystości. Dla żadnego z chłopaków nie było to czymś nowym, więc nawet nie zwrócili na to uwagi. Malik siedziałw spokoju, co jakiś czas rozglądając się po pomieszczeniu, jakby sprawdzając, czy przypadkiem nikt go nie obserwuje. Było to oczywiście największą głupotą, ponieważ należał do dość popularnego boys bandu...
- Zaczyna się – zawołał podekscytowany Payne, szturchając jasnowłosego przyjaciela i tym samym wytrącając mu ciastko z ręki. Horan z wielkim oburzeniem prychnął na przyjaciela, by po chwili sięgnąć po kolejną paczkę smakołyków z plecaka, choć nie skończył jeszcze poprzedniej.
Danielle wystąpiła dopiero w trzecim układzie tanecznym, a Payne od razu widząc swoją dziewczynę zaczął głośno klaskać, by dodać jej tym wsparcia. To nieco otrzeźwiło Zayna, który choć oglądał występ wpatrywał się w przedstawienie zamyślonym wzrokiem. Do czasu.
Nie stała w pierwszym rzędzie, lecz w drugim. Nie było to jednak żadną przeszkodą, gdyż widział ją doskonale. Poruszała się z pełną gracją i wrodzonym wdziękiem. Każdy jej ruch wydawał się dopracowany do perfekcji. Wyróżniała się z grupy, choć była tak samo ubrana i uczesana, jak reszta.
Była idealna.
Pod każdym względem.


Przeszli za kulisy, do czego upoważniały ich plakietki z napisem „VIP”. Zawdzięczali to oczywiście Danielle, gdyż tylko dzięki niej mogli je otrzymać.
- Byłaś niesamowita – oświadczył Liam, wręczając swojej dziewczynie bukiet czerwonych tulipanów. – Zjawiskowa!
Niall i Zayn przytulili Dani do siebie, jednak ten drugi nieustannie rozglądał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu pewnej dziewczyny. Dziewczyny, którą dostrzegł na scenie. Z którą miał szanse porozmawiać przed występem. Dlaczego nie mógł wcześniej zorientować się, że pokaz, o którym mówiła szatynka miał tak wiele wspólnego z występem, na który się wybierał?
- Powiedz, że pójdziecie z nami na after party – powiedziała błagalnie Peazer, zwracając się do swojego chłopaka.
- Oczywiście, że pójdziemy – odpowiedział za Liama Niall, podkradając z rozłożystego stołu, jaki stał nieopodal nich, zakąski.
- O! – westchnęła Danielle uderzając się teatralnie w głowę. – A teraz najważniejsze! Pamiętasz dziewczynę, o której ci mówiłam przed występem?
- Chodzi o twoją przyjaciółkę z Brighton? – zapytał upewniając się.
- Tak, tak! Co prawda, miała przyjechać za miesiąc, ale dostała kilka propozycji z teatru i pojawiła się wcześniej. Na razie nie ma się gdzie podziać, więc zamieszka ze mną.
Payne pokiwał głową uśmiechając się zachęcająco.
- Zamiast gadać po prostu ci ją przedstawię. – Machnęła ręką, gwałtownie się odwracając, by odszukać wzrokiem wspomnianą w rozmowie dziewczynę. – Ivy! Chodź na chwilę! – krzyknęła zwracają uwagę nie tylko dziewczyny, ale również i Zayna. Chłopak z początku chciał jedynie przelotnie spojrzeć na dziewczynę, jednak gdy tylko zrozumiał, że jest tą samą, której nachalnie przyglądał się podczas występu, to momentalnie się ożywił. Przybliżył się do Liama, chcąc znaleźć się w samym centrum wydarzeń.
- Ivy, to jest mój chłopak Liam – powiedziała wskazując na Payna.
- Ivy Blue – oświadczyła szatynka ściskając na powitanie jego dłoń. – Miło mi cię  w końcu poznać, Danielle wciąż o tobie opowiada.
- I vice versa.
- A to jego przyjaciele, Zayn i Niall – dodała wskazując na pozostałych chłopaków. – Harry i Louis, jak widzę gdzieś się zapodziali, ale poznasz ich na pewno później.
- Niall Horan – oświadczył farbowany blondyn, ściskając dłoń dziewczyny.
- Zayn Malik – powiedział Mulat, wyciągając w jej stronę rękę, jako ostatni, choć tego dnia miał już okazję przedstawić się dziewczynie. Nie mógł jedynie uwierzyć, że dotąd nie poznał jej imienia. Dopiero gdy wysiadła z jego samochodu zdał sobie sprawę, że nie zapytał o najważniejsze.
- Ivy Blue – powtórzyła, momentalnie uśmiechając się szerzej i posyłając mu znaczące spojrzenie. Spojrzenie, które tylko oni mogli zrozumieć. – Jak podobał wam się występ? Nie zanudziliście się? Powtarzałam choreografowi, że publika uśnie, ale nie chciał mnie słuchać.
Zayn mimowolnie się uśmiechnął.
- Podobało mi się, naprawdę – wyznał, posyłając jej uśmiech balansujący na linii nieśmiałości, a pewności siebie. Nie miał jednak zamiaru mówić dziewczynie, jak bardzo podobały mu się fragmenty przedstawienia, w których to ona brała udział. Chyba nie byłoby to stosowne, zważywszy na fakt, że przyszedł przede wszystkim  na występ Danielle.
- Jak obejrzę film z występu będę wiedziała, czy mnie oszukałeś – oznajmiła, szeroko się uśmiechając. Nie maiła pojęcia, jak cudownie wygląda. Nie miała najmniejszego pojęcia, jak działa na Malika.
- Zayn ma rację, występ był świetny – dodał Liam.
- Ivy tak zawsze – machnęła ręką Danielle. – Choćbyś zebrał milion ludzi, którzy powiedzą, że występ był genialny ona wybroni się tym jednym, któremu się nie spodobał. Mówi, że zawsze mogło być lepiej.
Szatynka pokręciła głową z dezaprobatą.
- Musze lecieć. Widzimy się na after party? – zwróciła się do nowo poznanych, robiąc krok w tył.
Zayn pokiwał twierdząco głową.
- Do zobaczenia więc – odpowiedziała z uśmiechem machając w ich stronę i posyłając szczególne spojrzenie Malikowi.
- A ona gdzie poleciała? – zapytał Payne obejmując swoją dziewczynę w pasie.
- Ivy jest jak taka mała myszka. Biega z kąta w kąt – wyznała, śmiejąc się, po czym  mocno przytuliła się do swojego chłopaka.

Blue wpatrywała się w pewien punkt na ścianie kalkulując, czy historia przedstawiona przez chłopaka faktycznie może być prawdziwa. Trudno było jej to określić, dlatego po dłużej chwili po prostu zrezygnowała, zarzucając chłopaka kolejnymi pytaniami. Z minuty na minutę będąc przy tym bardziej śmiała.

~*~

Zayn kilkakrotnie próbował podejść do szatynki, by móc do niej zagadać, aczkolwiek pełen obaw za każdym razem tchórzył. Decydującą myślą, powodującą, że nadal stał obok swojego przyjaciela było „co tak właściwie jej powiem, gdy już do niej podejdę?”.
Malik sprawiał wrażenie cichego i nieco zamkniętego w sobie chłopaka. Nie lubił się narzucać otoczeniu, co łatwo było zauważyć. Jednak po dłużej znajomości można było spostrzec, że Zayn wcale nie jest taki cichy, czy też spokojny. Potrafił niejednokrotnie pokazać na co go stać. Najtrudniejsze jednak było przełamanie się i zrobienie tego pierwszego kroku.
- Chyba nie każesz mi iść jako twoje wsparcie? – zaśmiał się Harry, opierając się na ramieniu chłopaka. – Powiedziałeś, że ci się podoba, więc na co czekasz? Uderzaj do niej, bo zaraz ktoś inny to zrobi – dodał, wskazując na stojących po drugiej stronie trzech chłopaków, uważnie śledzących ruchy Ivy, jak i dziewczyny, z którą rozmawiała – także tancerki.
- Poradzę sobie – powiedział Zayn nabierając głośno powietrza. Już dawno się tak nie stresował przed podejściem do żadnej dziewczyn. Z reguły wszystko szło gładko, jakby było to normalną czynnością. Dlaczego więc przed rozmową z Ivy uginały mu się kolana?
- Mam ci jakoś pomóc? – zapytał Styles, poruszając znacząco brwiami.
- Ty lepiej trzymaj się od tego z daleka, Hazza – zagroził Zayn, zmierzając w stronę Blue, która właśnie odchodziła od swojej rozmówczyni, żegnając się machnięciem ręki.
- Zayn – powiedziała szatynka zanim ciemnowłosy zdarzył wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. – Przyszedłeś…
- Przecież powiedziałem, że będę – odpowiedział, jakby obcym głosem. Momentalnie lekko zakaszlał chcąc przywrócić swoją naturalną barwę.
- Kto by pomyślał – zaśmiała się. – Może wydawać się to trochę dziwne, nie sądzisz? No wiesz, to całe ponowne spotkanie…
Chłopak wzruszył ramionami nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć.
- Jak się bawisz? – zapytała rozglądając się po otoczeniu. – Powiedziałabym, że mają słaby catering, ale to tylko moje zdanie – oznajmiła ściszonym głosem, przy tym  nieznacznie nachylając się do chłopaka, jakby zdradzała mu największy sekret.
- Niall też tak uważa – oświadczył, chowając ręce do kieszeni czarnych spodni. – A trzeba przyznać, że takie słowa rzadko padają z jego ust.
- Widziałeś gdzieś Danielle? Wszędzie jej szukam. – Zmieniła gwałtownie temat, ponownie rozglądając się po pomieszczeniu. Była strasznie roztrzepana.
- Pewnie zniknęła gdzieś z Liamem – odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Muszę ją znaleźć – oznajmiła z uśmiechem, jakby przygotowywała się do wykonania najlepszego planu w jej życiu. – Do zobaczenia później, co?
- Poczekaj – zawołał gwałtownie Zayn, gdy dziewczyna zrobiła już krok w prawo. Zatrzymała się jednak, spoglądając na Mulata wyczekująco.
- Chciałem… - zaczął urywając gwałtownie. – Znaczy…
Nagle muzyka diametralnie się z mieniła, a w głośnikach rozbrzmiała piosenka Carly Rea Jepsen - „Call Me Maybe”.
Durne słowa wirowały w powietrzu, śląc bezpośrednią wiadomość do dziewczyny
"Hey, I just met you, and this is crazy,
but here's my number, so call me, maybe?"
Zayn zaklął pod nosem, gdy zarówno on, jak i Ivy odwrócili się w stronę miejsca, gdzie DJ powinien serwować muzykę. Zamiast niego jednak dostrzegli Harrego Stylesa, uśmiechającego się do nich szeroko z wyciągniętym ku górze kciukiem.
- To twój przyjaciel? – zapytała wskazując na loczka. – Harry?
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz – powiedział, chcąc brzmieć, jak najbardziej przekonywująco. – Nawet go nie znam.
- Uwierzyłabym ci, gdyby nie fakt, że Danielle pokazała mi zdjęcia – uśmiechnęła się promiennie. – Wiedziałam, że skądś cię kojarzę…
Z głośników doszła ich kolejna zmiana piosenki, tym razem jednak utworem okazała się autorska piosenka One Direction - „Should’ve Kissed you”.
- Zabiję go – oświadczył dość przekonywująco Zayn.
- Dlaczego? – zaśmiała się Ivy, na co Malik odetchnął z ulgą. Dziewczyna widocznie była nieświadoma przesłania piosenek Harrego. – Wydaje się dobrze bawić.
Mulat wzruszył ramionami.
- O Danielle! – zawołała szatynka, niespodziewanie wskazując na przechodzącą nieopodal dziewczynę. – Sama się znalazła. Do zobaczenia później, Zayn – dodała zmierzając w stronę przyjaciółki.
Tak, Ivy zdecydowanie była taką małą myszką, pędzącą z jednego miejsca w drugie, będąc tym zupełnie pochłonięta. Była dość roztrzepaną osobą, ale to ani trochę nie przeszkadzało Malikowi. Wręcz przeciwnie. Sądził, że ma to swój ogromny urok.

~*~

            Harry mozolnym krokiem podszedł do swojego przyjaciela, by chwilę później zasiąść tuż obok niego na krześle. Wiedział, że Zayn jest bezsilny i choć bardzo chciał, to nie mógł mu pomóc. Pragnął w jakiś sposób go wesprzeć, a wiedział, że najlepszym rozwiązaniem będzie po prosu jego obecność.
- Niall mówił, że rozmawiałeś z Ivy – zaczął niepewnie.
- To wszystko jest bez sensu – westchnął Mulat. – Ona mnie nie pamięta. Nie ma pojęcia kim jestem.
- To minie – zapewnił Styles, sam chcąc wierzyć w swoje słowa. – Lekarz powiedział, że z czasem pamięć może wrócić.
- Powiedział również, że każdy umysł jest inny i nie może niczego stwierdzić „na pewno” – dodał Malik.
- Z takim nastawieniem to na pewno nic się nie uda – prychnął Styles, karcąc przyjaciela. Po chwili szybko zmienił temat: - Co ci powiedziała?
- Pamięta Danielle, w końcu przyjaźniły się niemalże od zawsze, ale nie ma pojęcia, dlaczego przyjechała do Londynu. To tak, jakby część tego, kim jest została wymazana.
- Może kiedy zobaczy kim była przy tobie wszystko się zmieni? – westchnął Harry, nie tracąc nadziei. – Dlaczego nie jesteś z nią?
Zayn spojrzał na niego, jak na idiotę. Czasami Styles nie rozumiał postawnych rzeczy.
- Dla niej jestem zupełnie obcym facetem.

4 komentarze:

  1. to, jak opisałaś sposób, w jaki się poznali jest dla mnie osobiście poruszające.. dosłownie tak, jakby to się stało naprawdę! i cholera, to dziwne, ale czuję, jakbym znała Danielle osobiście. Kocham, jak przez czytanie blogów przybliżam się do 1D, zupełnie, jakbym ich znała. Dzięki, że piszesz tak, że jest to możliwe. Przeczytałam 7 rozdziałów-wciąż nie mogę się pogodzić z faktem, że Zayn jest dla niej obcy. kocham też wspomnienia Zayna, jak tylko widzę tą kursywę od razu się cieszę. To mój ulubiony 'fragment' Twojego blogowania tu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, te wszystkie opisy... cudownie piszesz, serio! :) poryczałam się przy tej scenie gdy Ivy się spytała kim jest Zayn. Matko, tak mi go szkoda :( Jesteś okrutna! xd czy oni nie mogą uprawiać romantycznego seksu, jak to jest w większości opowiadaniach? Chociaż nie, bo wtedy ten fanfiction nie byłby tak niepowtarzalny i niezwyķły jak jest teraz. Powiem, że bardzo mnie zaciekawiłaś chociaż to jest pierwszy rozdział. Widziałam już pierwsze zdania epilogu i - szczerze mówiąc - boję się go czytać. Wow, to dziwne. Na poważnie. Nigdy nie ryczę, nigdy się nie boję. Kurde, czuję się teraz jak Malik w tym opowiadaniu xd wracając do tematu... boję się, że ktoś umrze. Że stanie się coś złego. Niby to nie działo się w życiu realnym a już na samą myśl mam łzy w oczach. Jakim cudem? O.o
    Buziole,
    Vicky xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Żałuję , ze dopiero teraz trafiłam na tego bloga ! :)) . Jest genialny cudownie opisałaś jak się poznali . Jednym słowem Zajebiste . MASZ TALENT.!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też zaluje ze trafiłam tu po tylu latach dopiero. ich spotkanie było po prostu opisane neismaowicie. Malik z takim wydaniu mi wg nie pasuje bo po 2 latach Mailka przedstawia się jako jakiegoś agresywnego i psychicznego kolesia, ale twpje ff to dla mnie taka mila odmiana:)
    hahaha muzyka Hazzy:D smialam się jak glupia:D hahaha
    nie no nie mogę:D hahaha @Jestemsobaxx mój TT

    OdpowiedzUsuń